Iskry rozniecą ogień

Iskry rozniecą ogień

Triduum 2019

Polska tęsknotą Ojca

 Rodzina Szensztacka w Polsce od kilku lat zdąża szlakiem swojego Założyciela o. Józefa Kentenicha. Jego postać stała się bliższa, wielu nawiązało z Nim serdeczną więź. Przyczyniło się do tego wiele prądów duchowych oraz wewnętrznych wysiłków minionych lat. Przede wszystkim odkryliśmy, że jako Polacy byliśmy szczególnie bliscy sercu naszego Założyciela. Pragnął przeszczepienia duchowości szensztackiej na polską ziemię. Spełniło się dopiero po II wojnie światowej, po wielu latach oczekiwania i nadziei. Chciał również odwiedzić wspólnotę Sióstr Szensztackich w Polsce, lecz to marzenie nigdy się nie spełniło. W listopadzie 1946 r. pisał do nich: „Czy istnieje jakaś droga, by dotrzeć do Was? Wykorzystałbym ją chętnie, by na miejscu poznać warunki i pomagać Wam radą i czynem”. Polska była tęsknotą Ojca.
Współtowarzysze obozowej niedoli i świadkowie Ojca Założyciela z Dachau, jak ks. Roman Zientarski i ks. Konrad Szweda, zgodnie referowali, że „Ks. Kentenich miał wyjątkową słabość do Polaków”. Polską mentalność i hart ducha poznał już w okresie międzywojennym, nawiązując kontakty z Pallotynami z Kopca w Wadowicach często przyjeżdżających do Szensztatu. Był również kierownikiem duchowym Sióstr Szensztackich pochodzących z Polski, m. in. s. Marianny Czerwińskiej, założycielki polskiej prowincji. Czas pobytu w obozie koncentracyjnym w Dachau, był okresem nawiązania głębokich relacji i poznania słowiańskiej duszy. Ojciec Kentenich posiadał również rozległą wiedzę na temat historii naszej Ojczyzny i rozwijających się w niej nurtów duchowych. Ks. Franciszek Cegiełka SAC wspominał o rozmowach z Założycielem o polskim mesjanizmie, zapoczątkowanym przez Andrzeja Towiańskiego w połowie XIX w. Ojciec Kentenich był przekonany, że Polska jako naród ma wyznaczone przez Opatrzność Bożą zadanie do spełnienia.
Tęsknota Założyciela urzeczywistnia się w każdym z nas. Znamy wiele jego pism, pielgrzymujemy do grobu w Szensztacie, modlimy się wzywając jego wstawiennictwa. W 2018 r. jako Rodzina Szensztacka w Polsce zawarliśmy z nim przymierze miłości, tym samym pogłębiając relację z Założycielem i wybierając drogę do naśladowania w swojej codzienności. Teraz trzeba postawić kolejny krok. Pozostała kwestia wyłuskania z jego słów, które kierował do Polaków, jaką misję przewidział dla nas do spełnienia. Jest to podjęcie drogi poszukiwania ideału Ruchu Szensztackiego w Polsce.

 Wybrane teksty o. Józefa Kentenicha skierowane do Polaków

Do poszukiwania przesłania Ojca Założyciela zostały wybrane konkretne teksty. Są to konferencje i listy skierowane przez o. J. Kentenicha do Polaków:
  1. Listy do s. Marianny Czerwińskiej z Dachau.
  2. Konferencja do grupy polskich dziewcząt z obozu dla repatriantów w Horchheim z 8.09.1945 r.
  3. Konferencja do polskich dziewcząt z obozu dla repatriantów wygłoszona na zakończenie rekolekcji 11.02.1946 r.
  4. Pierwszy list do Sióstr Szensztackich w Polsce otrzymany 21.06.1946 r.
  5. List do pierwszych nowicjuszek Sióstr Szensztackich w Polsce z kursu Virgo Sacrata z 15.11.1947 r.
  6. Ostatnie słowa założyciela do Sióstr Szensztackich, jako odpowiedź na informację o wizytacji apostolskiej w polskiej prowincji, z 6.04.1968 r.

Iskry, które zapalą ogień

Poszukiwanie ideału Rodziny Szensztackiej w Polsce można porównać do iskier, które zapalą ogień. Każdy z nas jest taką iskrą, dlatego ważny jest wkład wszystkich. Podczas tegorocznego triduum rozważane były powyższe słowa Ojca Założyciela do Polaków, by z nich wyłuskać jego przesłanie. Zachęcamy, by włączyć się w rozpoznawanie myśli przewodniej dla naszej Rodziny w Polsce. Każdy z nas może odkryć wiele cennych myśli, które posłużą do rozpoznania duchowej drogi według myśli Ojca Założyciela. Warto w wirze codziennych obowiązków poświęcić chwile refleksji nad słowami o. Kentenicha. Pomocą mogą być następujące pytania:
  1. Jakie cechy charakteryzują naród polski według o. Kentenicha?
  2. Jakie przesłanie o. Kentenich pozostawił nam w swoich słowach?
  3. Jakie słowa streszczają jego wypowiedzi? (np. Bóg, honor, wierność, fundament)
  4. Czego Założyciel oczekuje od Polaków?
Odpowiedzi na pytania i refleksje można kierować do Ojców i Sióstr pracujących z grupami Ruchu Szensztackiego lub przy centrach w Polsce.

Wybrane teksty o. Józefa Kentenicha skierowane do Polaków

 

  1. Listy do s. Marianny Czerwińskiej z Dachau.

Z listów pisanych przez o. Józefa Kentenicha do s. Marianny Czerwińskiej z Dachau
Wizyty s. Marianny w obozie, kontakt w budce na plantacji kwiatów*
 Pierwsza wizyta w Dachau

20 stycznia 1943 r. rozmawiała z o. Józefem Fischerem i podała dla o. J. Kentenicha do poświęcenia swój różaniec i dwa obrazki z MTA. Była tam z s. Laurencją.
Podane rzeczy przywiozły z Dachau inne siostry, wraz z liścikiem napisanym wierszem:
„Od chwili Twego przebywania tu w pobliżu
Coraz więcej odrywaj się od siebie,
abyś umiała żyć całkowicie dla Boga i Jego Dzieła
i swój własny Naród mogła oddać MTA.

Różaniec niech będzie mocnym węzłem,
który zwiąże Cię z krajem ojczystym.
Obrazek niech przyniesie Ci łaskę Bożą
i pomyślny wynik wszystkim Twoim dziełom.

Drugi obrazek niech dojdzie do księdza,
który kiedyś z Tobą
będzie mógł założyć Dzieło Matki”.

Na odwrocie obrazka o. J. Kentenich napisał:

„Matko, poświęcam Ci mój kraj ojczysty!
Węzłem łaski i miłości zwiąż go z Twoim małym Sanktuarium w dolinie,
które może nam przynieść wyzwolenie z upadku grzechowego”.

w marcu 1944 r. s. Marianna podała do obozu krzyżyk z prośbą o poświęcenie przez Ojca Założyciela. Otrzymała go z powrotem wraz ze słowami o. J. Kentenicha:

„Krzyż przyniesie Siostrze wszelkie błogosławieństwo,
które będzie pożyteczne dla Siostry i Jej  pracy (…)”

Druga wizyta w Dachau
16 stycznia 1945 r.; o. J. Kentenich dał s. Mariannie medalik międzynarodowej grupy księży „Kręgu Rąk” i list:
„Cieszę się, że mogę spełnić Siostry życzenie. Niech Siostra przyjmie ten medaliczek, jako znak uznania nieprzerwanej wierności do Rodziny i posłannictwa Szensztatu w swej Ojczyźnie. Ale równocześnie jako nieustanne przypomnienie i napominanie, by do końca życia temu posłannictwu poświęcić całą miłość i siłę tak, jak czyni to matka dla swego dziecka. Czy widoki są pozytywne, czy nie, nie można teraz stwierdzić z całą pewnością. Ostatecznie nie chodzi o powodzenie.
Jeżeli całe życie Zbawiciela podsumujemy Jego śmiercią, jako zewnętrznym osiągnięciem, będziemy musieli stwierdzić, że doszło do fiaska. A jednak jako przypieczętowanie swojego życia mógł napisać słowa: <Wykonałem dzieło, które mi powierzyłeś!>. On miał rozsiewać ziarno prawdy, cierpieć i umrzeć z miłości dla nas. To było powierzonym Mu dziełem. Ludzie wszystkich wieków żyją z plonów i owoców tego wielkiego dzieła życia. Jeżeli my od początku każdej nowej fundacji będziemy czynili bogate i poważne wkłady do skarbca łask, wówczas przyswoimy sobie postawę naśladowania Zbawiciela. Osiągnięcie widocznych sukcesów przez nas lub kolejne generacje, pozostawimy dobroci Ojca Niebieskiego i miłościwej trosce naszej Trzykroć Przedziwnej Matki. Nasze zadanie polega tylko na tym, by w każdej chwili spełniać życzenia Ojca. Wszystko inne w dziecięcej beztrosce pozostawimy wiecznej Mądrości Ojca i Jego dobroci.
Doświadczenia, które teraz Siostra zbiera, wszystkie złożone ofiary, każdy osiągnięty wzrost miłości i postęp w nauce języka, dotyczy posłannictwa Siostry, uczyni Siostrę zdatniejszą. Niech Siostra się nie niecierpliwi i niepokoi, że rozwój posuwa się powoli. Bóg ma swój czas. Dla Niego tysiąc lat jest jak jeden dzień i ostatecznie dotyczy to prawa: Ziarno siewne musi najpierw być wrzucone w ziemię i obumrzeć, wtedy przyniesie wiele owocu. – Trzymajmy się prawdy: Bóg jest Ojcem, Bóg jest dobry, dobre jest wszystko, co czyni”.

 

  1. Konferencja do grupy polskich dziewcząt z obozu dla repatriantów w Horchheim z 8.09.1945 r.

Konferencja o. Józefa Kentenicha wygłoszona do polskich dziewcząt w Prasanktuarium w Szensztacie 8 września 1945 r.
 Są takie uczucia ludzkiego serca, które zawsze bywają takie same, niezależnie od tego jaki naród człowiek reprezentuje. Do tych uczuć ludzkiego serca należy tęsknota za Ojczyzną. Kto żyje z dala od Ojczyzny, ciągle na nowo doświadcza tego uczucia.
Nad wyraz swojsko brzmi w naszych sercach to, co Pismo Święte Starego Testamentu mówi nam o Izraelitach, którzy przebywali w niewoli: „Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy płacząc ma wspomnienie Syjonu” (Ps 137,1). My również jesteśmy na obczyźnie, nad wodami Babilonu. Ta obczyzna była niegdyś dla nas wrogim krajem. Obecnie jest inaczej. Nie możemy mówić o niej w tym sensie, ale bądź co bądź, ten kraj jest nam obcy. My również siedzimy nad wodami Babilonu i odczuwamy tęsknotę za Ojczyzną. I myślimy o Tobie, Izraelu, o Tobie, Syjonie! Czyż w czasie tych wakacyjnych dni te uczucia nie wypełniają również naszych serc?
Tak, święta maryjne – to polskie narodowe wakacje. Czy nie mylę się, jeśli uważam, że Matka Boża, Królowa Polski, która w Częstochowie przygotowała Ojczyznę dla wszystkich Polaków, również tutaj, w Szensztacie, pragnie zaspokoić najgłębsze pragnienie waszych serc – tęsknotę. Wyobrażam to sobie w następujący sposób: gdy Ona obrała Szensztat jako miejsce swojej obecności, powołała również was, aby w dniu tego święta obdarzyć was słowem niosącym pociechę.
Matka Boża w czasie swojego ziemskiego życia również przeżywała tęsknotę. Ona również musiała jeść „obcy” chleb, musiała opuścić swoje rodzinne „gniazdo”, własny naród, Ojczyznę i uciekać przez pustynię do Egiptu, a następnie znów wracać do domu. Ona znała uczucie tęsknoty, tęsknoty za swoim Synem. Ona musiała pogodzić się z tym, że odszedł na obczyznę, pomiędzy wrogich ludzi. Jakąż tęsknotę odczuwała za Nim. Ostatecznie była zmuszona żyć z dala od Niego. Tak, to jest uczucie, które coraz głębiej i głębiej prowadzi polski naród do Matki Bożej, bo ono jest w Niej prawdziwie ludzkie.
Tam, w Dachau, poznaliśmy sposób myślenia Polaków, dlatego wiem, jak pradziecięcy w swoim sposobie myślenia jest polski lud. Ten głęboko dziecięcy sposób myślenia przynagla go właśnie do wręcz instynktownego kontaktu z Matką Bożą, z błogosławioną między niewiastami. Co przede wszystkim wpływa na tę postawę? Polacy widzą, że Matka Boża była bardzo ludzka.
Jeszcze raz zwróćmy uwagę na to, jak Ona została przedstawiona w Piśmie Świętym. Gdzie pojawiły się ludzkie potrzeby, tam Ona zawsze była obecna. W godzinie Zwiastowania wypowiedziała swoje fiat. Ona tak wiele przeżyła, że czuła się przynaglona do odwiedzin u Elżbiety. Przy okazji usłyszała przecież, że Elżbieta jest w potrzebie, bo również oczekuje dziecka, dlatego chciała jej pomóc. Z jednej strony pragnie tak po ludzku pomóc jej w potrzebie, z drugiej widzi też w niej miejsce wypowiedzenia.
Matka Boża przeżywa wszystko prawdziwie po ludzku. Innym wydarzeniem jest obecność Matki Bożej na weselu w Kanie. Drobny kłopot nowożeńców. Matka Boża swoim ludzkim, macierzyńskim sercem zaraz to wyczuła i natychmiast pragnęła pomóc w tej prawdziwie ludzkiej potrzebie. Mogła sobie przecież powiedzieć: Oni mieli już dość wina. Jest wiele innych, ważniejszych rzeczy niż radość na weselu. Ona jednak podeszła do tego tak prawdziwie po ludzku i nawet wybłagała u Zbawiciela cud.
Moje kochane dzieci Maryi, czy nie jest prawdą, że ta ludzka postawa Matki Bożej sprawia, że wasze serce tak mocno bije, gdy jesteście przy Matce Bożej. To jest ta sama Matka Boża, która pracowała w Izraelu. To jest ta sama Matka Boża, którą czcimy w Częstochowie i ta sama, która jest również tutaj, w Szensztacie. Ona pragnie dzisiaj pociągnąć wasze serca ku sobie, pragnie wam powiedzieć: Zatroszczcie się również o to, aby jak najwięcej dzieci Maryi z waszego obozu odnalazło drogę do Szensztatu. Ona tak długo tutaj na was czekała i przygotowała wam tak wiele radości. Maryja pragnie, byście z całym przekonaniem mogły powiedzieć: tutaj czujemy się dobrze. Co prawda żyjemy na obczyźnie: inny chleb, inne zwyczaje. Tak, ale tutaj czujemy się dobrze. Na obcej ziemi jest małe miejsce, do którego należymy. Tutaj chcemy zbudować namioty.
Czy wiecie, przy jakiej okazji zostały wypowiedziane te słowa? Zbawiciel był wówczas na Górze Tabor i tam apostołowie wypowiedzieli te przedziwnie głębokie słowa: „Dobrze, że tu jesteśmy…” (Mt 17,4). Wy również przychodzicie z innego świata. Myślę o obozie, o ludziach, wśród których przebywacie. Jak często możecie tam usłyszeć również te słowa: Dobrze, że tu jesteśmy. Otaczający was świat krzyczy: Dobrze, że tu jesteśmy. Matka Boża również woła: Dobrze, że tu jesteśmy. A więc? Czy nie czujecie, że tutaj jest ta sama katolicka atmosfera, która panuje w Polsce? Gdzie są Niemcy, tam zawsze jest strasznie „zimno”. Wobec tego, czy zauważacie, że tutaj można się dobrze czuć. Tutaj, podobnie, jak w domu, panuje katolicka atmosfera. Dlaczego? Ponieważ tutaj przebywa i króluje Matka Boża.
            Niech Matka Boża pomoże wam dzisiaj przeżyć to, czego Ona tak głęboko doświadczyła: Na obczyźnie jest mało miejsc, gdzie pragnie być „błogosławiona między niewiastami”, Królowa polskiego ludu, a także Królowa całego świata. Dobrze, że tutaj jesteśmy. Ona chce nam tutaj dać odpowiedź. Jeżeli chcecie wiedzieć, w jaki sposób Matka Boża chce się o was troszczyć, to powiem wam teraz o trzech sprawach: o potrzebie chleba, o potrzebie Ojczyzny i o potrzebie łaski.
Chętnie nazywamy Maryję Trzykroć Przedziwną Matką z Szensztatu. Ona okaże się przedziwną i wsławi szczególnie jako Matka chleba, jako Matka obdarzająca Ojczyzną i jako Matka łaski. Ona pragnie się troszczyć, byście miały codzienny chleb. Spójrzcie, proszę, na otoczenie. Czy tutaj nie powstał mały raj? A jak wiele trudności przeżywaliśmy na tym małym miejscu! Jak wiele osób ofiarowało Matce Bożej swoje życie w tej intencji, by to miejsce zostało ochronione od bomb i granatów. Dlatego Matka Boża okryła to miejsce swoim płaszczem. A gdy mamy jakąś potrzebę, np. brakuje nam chleba, artykułów gospodarczych – czynimy to, co wy zawsze praktykujecie: błagamy Matkę Bożą.
Dlatego też, gdy odczuwacie jakiś brak, brak chleba, czy też czegoś innego, nie zapominajcie prosić. Tutaj, w Szensztacie, jest miejsce, gdzie Matka Boża pragnie wam pomagać. Chcecie coś kupić. Sądzę, że możecie sobie tutaj kupić chleb, zdrowie. Dokonuje się to, oczywiście, w sposób duchowy, nie materialny. To jest ta sama Matka Boża, która jest czczona w Częstochowie.
Mogę wam zdradzić, że ten obraz Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej z Szensztatu będzie również czczony w wielu, wielu miejscach, że Ona w tym małym cudownym obrazie będzie czczona wśród wielu narodów. Może obecnie brzmi to dla was nieprawdopodobnie, bo jesteście przyzwyczajone do czegoś innego.
Matka Boża jest zawsze ta sama, ale jest możliwe, że pragnie jeszcze skuteczniej działać, ponieważ czuje, że te, które do Niej przychodzą, mają o wiele większe zaufanie niż inni. Pozwólcie, że opowiem wam piękną legendę o błogosławionym Józefie Hermanie. Był bardzo biedny, biedniejszy niż wy. Legenda mówi, że gdy czegoś potrzebował, przychodził do Matki Bożej. Ona mu powiedziała: Popatrz tam. Znajdziesz pewien kamień. Podnieś go, a tam znajdziesz to, czego potrzebujesz. Wystarczyło, że tam poszedł, podniósł kamień i znajdował wszystko, czego potrzebował.
Kiedy Matka Boża zaspokoi nasz brak chleba? Wszystkie o tym wiecie, bo dowiedziałyście się już o tym w domu. Otrzymacie wszystko, gdy zdobędziecie się na zaufanie Bogu, gdy w dziecięcej modlitwie z zaufaniem zwrócicie się do Matki Bożej. Kto głęboko wierzy, ten będzie wysłuchany.
Bardziej jednak od braku chleba dokucza wam tęsknota za Ojczyzną. Nie wiem, co was niepokoi, może czujecie się wewnętrznie przynaglone do powrotu w ojczyste strony? Dlatego Matka Boża wam mówi: Przyjdź do mnie, ja zatroszczę się o to, że w moim sercu znajdziesz Ojczyznę. Zatroszczę się także o drogę powrotną do Ojczyzny, że będziecie znów szczęśliwymi dziećmi. To wszystko otrzymacie za cenę dziecięcej prośby, o ile będzie to zgodne z planem Bożym.
Czy takie są plany Boże, że pozostaniecie na obczyźnie, że nie znajdziecie Ojczyzny w sercach waszych polskich współtowarzyszy? Jeśli tak, to umocnię was byście mogły to znieść i jeszcze głębiej zadomowiły się w Sercu Bożym. Dlatego też Matka Boża mówi, że chce się zatroszczyć, abyście mogły powiedzieć: „Dobrze, że tu jesteśmy”.
Mówiliśmy o braku chleba i Ojczyzny, ale tutaj jest również nasza Matka, udzielająca nam łask. Jak wiele łask potrzebujemy, byśmy pozostały czystymi, prowadziły życie moralne, żebyśmy pozostały katolickimi dziewczętami, małym odbiciem Maryi. Ona pragnie dzisiaj przejść przez obóz w was, które jako pierwsze z polskiego narodu przybywacie tutaj.
Małe odbicie Matki Bożej! Kto was widzi, powinien myśleć, że widzi Matkę Bożą. Wszystko, co odnosi się do zachowania tej, czy owej dziewczyny, pociąga wzwyż. Sursum corda! Z tego możecie być dumne. Gdy powrócicie do domu, chcecie, by zobaczono w was czyste dziewczęta, katolickie dziewczęta, nietknięte, powracające z podniesionym czołem.
Matka Boża udzieli wam odpowiedzi na wszystkie pytania. Ona jest i pozostanie dla nas wielką Matką chleba, wielką Matką, obdarzającą nas Ojczyzną. Ona pozostanie dla nas wielką Matką łaski.
Moje kochane dzieci Maryi, sądzę, że waszą dzisiejszą pielgrzymkę powinnyście ująć w następując słowa; „Dobrze, że tu jesteśmy”. Jeżeli będziecie się modliły z całym zaufaniem, wasze serca przeniknie strumień łask. A potem wiele razy będzie może powtarzała się ta chwila, kiedy będziecie sobie uświadamiały, że tutaj, w obcym kraju, jest miejsce, gdzie mamy Ojczyznę. Dobrze, że tu jesteśmy. Te słowa powinny wam towarzyszyć, gdy będziecie w potrzebie, gdy napotkacie na moralne trudności, gdy będzie was trawiła tęsknota za Ojczyzną. Tutaj jest miejsce, o którym możecie również innym powiedzieć. Dobrze, że tutaj jesteśmy.
Później możecie też innych tutaj przyprowadzić; waszych krewnych, znajomych, tych, których kochacie. Niech jak najwięcej ludzi z obozu znajdzie tutaj Ojczyznę. Niech to będzie wielkim prezentem, który ofiaruje wam Matka Boża w dniu swoich urodzin.
A wy podarujcie Jej serce. To jest ta sama Matka Boża, która jest obecna w Częstochowie, ta sama, panująca ponad wszystkimi granicami. Tutaj, na tym miejscu, chcemy ofiarować Matce Bożej nasze serca, a Ona w zamian za to ofiaruje wam swoje Serce. A gdy nasze serca będą biły zgodnie, tam gdzie idziemy, gdzie stoimy, wszędzie będziemy szczęśliwymi ludźmi, same będziemy miały Ojczyznę i wielu ofiarujemy ją w swoim sercu. Amen.
Jako szczególny prezent Matka Boża ofiarowuje wam pewną siostrę. Jest to siostra Marianna. Ona chciała przyjechać do was przed wojną, chciała przyjechać do Warszawy. W międzyczasie wybuchła wojna i uniemożliwiła realizację tego planu. Matka Boża zatroszczyła się jednak, że wy mogłyście do Niej przyjechać. Niech Matka Boża pobłogosławi to spotkanie, nich Jej siostry pomogą wam przezwyciężyć wszystkie trudności, abyście stały się żywym odbiciem Maryi.
tł. s. M. Lidia Czerwonka ISSM, s. M. Damiana Czogała ISSM

 

  1. Konferencja do polskich dziewcząt z obozu dla repatriantów wygłoszona na zakończenie rekolekcji 11.02.1946 r.

Konferencja o. Józefa Kentenicha wygłoszona w Prasanktuarium w Szensztacie na zakończenie rekolekcji polskich dziewcząt 11 lutego 1946 r.
Moje kochane dzieci szensztackie!
Myślę, że mogę tak powiedzieć. Dziećmi szensztackimi są wszyscy, którzy w Szensztacie mają Ojczyznę, a wydaje mi się, że wy ją tutaj posiadacie, bo przecież przybyłyście tu po raz drugi.
O kim myślę, gdy mówię „dziecko szensztackie”? O kim, kto tutaj czuje się jak w domu, kto kocha Matkę Boża z Szensztatu, kto zawsze przychodzi do Niej ze swymi prośbami i jest gotowy przynosić Jej ofiary.
Co dały Wam obecne rekolekcje?
Czym obdarzyła Was Matka Boża w Szensztacie?
Odpowiadając na to pytanie, mogę mówić o potrójnym darze:
  1. Przezwyciężenie niepewności życia, lęku
  2. Pogłębienie życiowej radości
  3. Umiejętność opanowania życia
Niepewność, lęk! Dlaczego lękamy się w życiu?
Gdy mówimy o lęku, mamy na myśli uczucie wewnętrznej niepewności, nieprzyjemne uczucie, które ogarnia człowieka, kiedy staje wobec ciemnej mocy. A przecież odczuwamy dzisiaj, że życie staje się niezwykle twarde i ciężkie. Słyszałyście przecież o bombie atomowej. Ona także jest przyczyną, że budzi się w nas lęk i jakaś niepewność. Każdego dnia może nas coś złego spotkać. Kiedyś, gdy byłyście jeszcze dziećmi, posiadałyście błogą świadomość, że ojciec i matka zatroszczą się o was, gdyż znają warunki w jakich żyjecie. W życiu jest podobnie, jak w grze w kręgle. Dzisiaj rzuca się je tak, jutro inaczej. Tak jest na całym świecie. Sądzę, że niepewność odczuwacie w szczególny sposób, jako dzieci waszego narodu. Jakże wiele on przeżył?
Dlaczego tak jest, że z jednej strony tak chętnie wróciłybyście już do domu, a z drugiej strony napotykacie na trudności w tej dziedzinie? Czy w nas też tkwi pewien lęk wobec czekającego nas życia? Nie zawsze sobie to uświadamiamy, a jednak kiedy spokojnie zastanowimy się, czujemy, że coś nam zagraża i to budzi w nas ciągły niepokój. To jest przyczyną, że nasza kobiecość nie rozwija się właściwie. Umysł jest ciągle zaangażowany, nie zna spokoju.
Żył kiedyś starszy już wiekiem kapłan. Miał 80 lat. Pewnego dnia poszedł do lasu i spacerując odmawiał brewiarz. Zobaczył go malec. Zauważył, że kapłan modli się, ukradkiem więc zbliżył się do niego. Ten mały chłopczyk musiał być filozofem. Widział siwe włosy kapłana, pochyloną postać, pomyślał więc: On chyba niedługo umrze. Zastanowił się nad tym – co to znaczy umrzeć i być pogrzebanym. Ponieważ kapłan wydawał mu się przystępny, zdobył się na odwagę i niespodziewanie zadał mu pytanie: „Powiedz, czy ty się nie boisz?”. Oczywiście, ksiądz był zaskoczony. „Nie boję się. Dlaczego miałbym się bać?” – „Przecież masz już siwe włosy” – odpowiada chłopczyk – „musisz niedługo umrzeć i być pogrzebanym w grobie!” – „Nie, nie boję się!” – „A dlaczego się nie boisz?” – „Widzisz, ty jesteś jeszcze taki mały, a życie może być bardzo ciężkie, warunki są bardzo twarde i trudne”. „Nie” – odpowiada malec – „Nie boje się” – „Dlaczego nie?” – na to malec odpowiada wiernie jak echo: „Ja mam przecież Matkę, Matkę Bożą, dlatego się nie boję”.
Czy domyślacie się, co chcę przez to powiedzieć?
Przed chwilą pytałem, czym obdarzyła was tutaj Matka Boża? Odpowiedź brzmiała: Zdolnością opanowania życia, opieką w niepewności i lękach towarzyszących w życiu. Ona chce was uwolnić od tego lęku.
Kiedy to czyni? Gdy będzie przekonana, że wasz los spoczywa w Jej dłoniach.
Zazwyczaj boimy się jakiejś ciemnej mocy. Przecież wciąż powracamy do myśli: Ona jest naszą Matką, a skoro jest tak potężną i dobrą Matką, to Jej powierzamy nasz los. Wiemy, że Matka Boża ma władzę nad bombą atomową i nad wrogami naszej Ojczyzny, nad całą ludzkością. I chociaż miliony ludzi drżałoby z powodu lęku i strachu, my jednak nie boimy się, gdyż  w czasie tego skupienia na nowo obrałyśmy Matkę Bożą nasza Matką, a Ona na nowo przyjęła nas za swoje dzieci. Dzięki temu przezwyciężymy życiowy lęk i to w tej mierze, w jakiej będziemy się starały być prostymi, „naiwnymi” dziećmi Matki Bożej, która jest Trzykroć Przedziwną Matką.
Możecie oczywiście powiedzieć: Tak chyba jest wszędzie, gdzie jest Matka Boża. Ona wszędzie przyjmuje nas za swoje dzieci i oddaje się nam jako Matka. Dlatego wszędzie, gdzie jesteśmy, pomaga nam przezwyciężyć życiowy lęk. To prawda, ale nie pełna. Gdy zwrócimy się do siostry Marianny i do wszystkich, którzy tutaj przebywają, usłyszycie, co wam powiedzą.
Na tym miejscu pielgrzymkowym możemy otrzymać szczególne łaski. Jedną z tych łask jest łaska zadomowienia. Matka Boża chce stąd w szczególny sposób udzielać łaski duchowego zadomowienia. Gdy zapytacie o więcej, odpowiedzą wam, że wszyscy, którzy w Szensztat czują się, jak w domu, przez liczne ofiary do skarbca łask skłaniają Matkę Bożą, by Ona była tutaj nie tylko obecna, ale także, by tutaj przemieniała ludzkie serca i je na nowo kształtowała. Maryja chce tutaj w szczególny sposób pociągnąć do siebie serca wielu ludzi, a zwłaszcza wielu pozbawionych opieki.
Jeden z przyjaciół księdza proboszcza, który miał dla was wykład, zanim został wywieziony do Dachau, jak wielu innych kapłanów, przebywał w więzieniu. Pomiędzy swymi rzeczami znalazł małą książeczkę, w której między innymi było takie zdanie: Najbezpieczniejszym schronem, w porównaniu do wszystkich schronów całego świata, jest serce Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Sądzę, że rozumiecie, co to znaczy. Wszystkie przeżyłyście trudne, minione lata. Kto wam wtedy udzielał obrony? Oczywiście, kiedy przebywałyście w jakimś schronie, w pewnej mierze byłyście zabezpieczone. A teraz słyszymy coś innego: Matka Boża Trzykroć Przedziwna, Matka Boża z Szensztatu jest najpewniejszym schronem ze wszystkich schronów świata. Dlatego będzie to wartościowy owoc waszych rekolekcji, jeżeli będziecie mogły powiedzieć: W tej mierze, w jakiej będę miała schronienie w sercu Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, w takiej też będę w przyszłości zabezpieczona przed wszelkim lękiem.
Jakże często Ona woła do mnie: „Dziecko, ofiaruj mi swoje serce!” Wtedy odpowiem: „Udowodnij mi, że jesteś moją Matką”. Wówczas też nieustannie będę słyszała słowa: „Ale i ty okaż mi, że jesteś moim dzieckiem!”.
Mogą nadejść różne niebezpieczeństwa ze strony młodzieńców, czy też z powodu bezrobocia, czy też ze strony Rosjan. Sądzę, że wtedy powinnyście sobie powiedzieć: Tak jak ptak szybko powrócę do gniazdka! Zaobserwujcie ptaka, którego ściga orzeł. Szybko powraca do gniazdka, gdyż tam czuje się pewny i bezpieczny. W przyszłości takim gniazdkiem ma być dla was serce  Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Dlatego stwierdzam: jak wielka to łaska, którą otrzymałyście. Posiadamy poczucie bezpieczeństwa w życiowych niepewnościach oraz lęku, a gdy nasze serce ponownie ogarnie obawa i lęk, wiemy, dokąd ptak może i powinien pofrunąć.
Mogę jeszcze dołączyć trzeci aspekt. Nie zapominajmy, że tę szczególną opiekę, którą stąd otacza nas Matka Boża we wszystkich lękach życia w dzisiejszych czasach, zawdzięczamy nie tylko Jej samej, ale również wszystkim, którzy skłonili Ją przez swoje modlitwy i ofiary do obecności tutaj. Bądźmy im wdzięczni. Znaczna część tych ludzi przekroczyła już próg wieczności. Część z nich widzicie zaangażowanych nieustannie w pracy na niwie Szensztatu. Przez swoje proste, ofiarne życie, chcą skłonić Matkę Bożą, by tutaj królowała i przygotowywała ludziom mieszkanie w sercu Bożym.
Ten fakt powinien nas pobudzić do podjęcia postanowienia: Chcę ponieść tę lub inną ofiarę prosząc, by Matka Boża nie tylko nasz naród, ale jak najwięcej ludzi tutaj zadomowiła. Chcę pomóc, by jak najwięcej członków naszego narodu Matka Boża tutaj przyprowadziła, by oni mogli również przeżyć to samo, co my. By również nad nami rozpostarła płaszcz swojej opieki, a oni z kolei zdobyli umiejętność opanowania życia.
Miłość za miłość! Wierność za wierność! Skoro inni wypraszają dla mnie te łaski, to i ja chcę przyczynić się do tego,, by jak najwięcej moich rodaków w tych niepewnościach i lękach dzisiejszych czasów znalazło schron w sercu Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej.
Czy dobrze to rozumiemy?
Sądzę, że mogę wam coś zdradzić. Fakt, że tutaj przybyłyście jest owocem wielu modlitw oraz ofiar tych, którzy szczególnie interesują się waszym narodem i waszą Ojczyzną. Jest w gronie tutejszych sióstr kilka, które są głęboko przekonane, że mają w Polsce pewne zadanie do spełnienia. Bądźcie im za to wdzięczne i nie pozostawcie ich samych.
Gdziekolwiek coś powstało, tam zawsze na początku składano wiele ofiar, co możemy nazwać wkładem do skarbca łask. Może zachęci nas to do podjęcia małej ofiary oraz modlitwy: „Matko, okryj stąd płaszczem swojej opieki nasz naród i Ojczyznę. Poślij do Szensztatu jak najwięcej szlachetnych ludzkich serc, by tam zostali przez Ciebie przemienieni”.
Potrzebujemy nie tylko opieki w wielkich niepewnościach życiowych dzisiejszych czasów. Nasze serca pragną przeżywać również radość. Serce matki Bożej jest też źródłem wielorakiej radości. Młodość i radość idą zawsze w parze. Być chrześcijaninem to być radosnym. Sądzę i wolno mi to powiedzieć oraz zaakcentować, że być Polakiem i być radosnym to dwa niepodzielne pojęcia, wzajemnie się warunkujące. Potrzeba radości jest podstawowym pragnieniem. Musimy mieć radość w sobie. Dlatego niejednokrotnie odczuwamy, że gdy nasze serce wypełnia radość, wówczas otwiera się ono na wszystko, co wielkie. Nawet zdrowie fizyczne jest uzależnione od osiągnięcia prawdziwej radości. Serce nieustannie pragnie radości. Wy, które jesteście jeszcze młode oraz spragnione radości, wiecie już z pewnością, że gdy prawdziwe źródła radości są przed wami zakryte, wówczas często stajecie się swawolne. Współczesny świat nie zna radości, on zna tylko swawolę.
Prawdziwa radość jest zawsze wypoczynkiem wszystkich naszych dążeń w Najwyższym Dobru. Wiemy przecież kto jest najwyższym dobrem. Jest nim Bóg. Skoro więc mówię, że serce Matki Bożej jest źródłem prawdziwej radości, tym samym chcę powiedzieć, że Matka Boża będzie się starała, byście zawsze znajdowały Boga.
Czego pragnie Bóg?
Aby Matka Boża zawsze dawała nam swoje Dziecię – Boga, jednak nie tylko do rąk, ale wprost do serca. Bóg jest najwyższym Dobrem. Matka Boża pozwoli nam wszędzie znajdować Boga.
Gdzie mamy Go znajdować?
Matka Boża pragnie nas nauczyć, że wszystko, co nas w życiu spotyka jest Bożym pozdrowieniem. A gdy Bóg nas pozdrawia, jest to zawsze radosne pozdrowienie. Bój jest Ojcem, Bóg jest dobry i dobre jest wszystko, co On czyni. Tak uczyliśmy się kiedyś, by wszędzie Boga odnajdywać. Jako Polacy mamy to po prostu we krwi. W czym mamy odkrywać Boże pozdrowienie? W krzyżu, w cierpieniu oraz gdy nam Pan Bóg daje odpowiedź na nasze naturalne potrzeby. Np. zauważyłam, że ludzie mnie lubią, wiem, że Pan Bóg to sprawił. Albo jestem głodna i spragniona, a Pan Bóg zaspokaja wszystkie moje naturalne potrzeby. Wtedy słyszę głos Matki Bożej: za wszystkim stoi Bóg, który troszczy się o wszystko, o ptaki w powietrzu, o lilie polne, lecz w szczególny sposób pamięta o nas.
Bóg jest Ojcem, Bóg jest dobry i dobre jest wszystko, co On czyni. We wszystkich sytuacjach naszego życia Matka Boża wyraźnie wskazuje na Boga Ojca, Ona wie także, i to jest życiowa prawda, że czasem Bóg poprzez cierpienie musi nas wychowywać. W Piśmie Świętym czytamy: „Ojciec oczyszcza latorośl, aby przynosiła więcej owocu”. Powinnam być wolna od samej siebie. Wyobrażam sobie nasze obozowe życie w Dachau. Wprawdzie są pewne różnice, ale istnieje podobieństwo. Straszny masowy ruch i tylko ruch. Człowiek jest stale popychany i przynaglany przez wszystko, co się wokoło niego dzieje i w tych warunkach nie potrafi już w ogóle wznieść wzroku ponad rzeczy zmysłowe.
I w tej sytuacji staje przed nami Matka Boża. Na ręku trzyma Dzieciątko: „Czyńcie, co On wam powie”. Dlatego za wszystkim trzeba widzieć Boga. Teraz widzimy, w jaki sposób Matka Boża ponownie chce nas obdarzyć niezwykłą radością życia i to doskonałą, największą radością, byście wszędzie, w każdej sytuacji waszego życia widziały Boga – naszego najlepszego Ojca. Lecz nie tylko w każdej sytuacji, ale byście widziały Go również takim, jakim jest obecny w nas, jakim jest obecny w Eucharystii. Gdy znajdziecie Boga, znajdziecie prawdziwe szczęście.
Może spędziłyście jakiś wieczór z chłopcami czy rówieśnikami, a później odczułyście pustkę i zmęczenie? Dziękujemy za to Bogu, że tęsknota za Nim jest w nas żywa. Matka Boża zawsze znajdowała prawdziwą radość tylko w Bogu. Ona znała także inny wymiar radości, poszła nawet na wesele. Ale Ona miała przede wszystkim nadprzyrodzoną radość: „Rozradował się duch mój w Panu Bogu, Zbawicielu moim”. Bez Boga nie ma prawdziwej radości i każda naturalna radość nabiera innego wymiaru.
Matka Boża daje nam schronienie w niepewnościach życia i chce być dla nas źródłem prawdziwej, szczerej, głębokiej radości. Prawdziwa młoda dziewczyna musi być radosna. Radość musi promieniować z jej oczu i z całej postawy. Wtedy staje się ona odbiciem wiecznego Boga i całą swoją istotą wskazuje na Matkę Bożą, na Boga.
Cieszymy się więc, że możemy tutaj przebywać. Dlatego chcemy przyprowadzić tutaj jak najwięcej dziewcząt, by poznały i przeżyły to źródło radości.
Współczesne życie nacechowane jest lękiem, cierpieniem, łączy się również z wieloma niebezpieczeństwami. Dotyczy to szczególnie nas, przebywających na obczyźnie. Zastanówcie się kiedyś, z jakim lękiem matka pozwala na wyjazd w obce strony. Ona wie, że życie tam można porównać do wzburzonego morza. Iluż ludzi zostało w tym życiu zranionych?
Jakże cierpią wasi rodzice w domu z powodu niepewności, czy ich dzieci rzeczywiście przezwyciężą wszelkie niebezpieczeństwa, które niesie świat? Czy będą mistrzami życia, dla których trudności stają się stopniami kamiennymi, wiodącymi ich coraz pewniej wzwyż do serca Bożego. Czy powrócą do domu rzeczywiście jako dojrzałe dziewczęta, a każdy chłopiec poczuje się dumny, gdy będzie mógł takiej dziewczynie podać rękę.
Gdybyście teraz zadały mi pytanie, jakie niebezpieczeństwa wam szczególnie grożą, musiałbym o to zapytać waszych rodziców. Oni wam powiedzą, że niebezpieczeństwo grozi waszej wierze, ale przede wszystkim waszej czystości. Nie muszę wam wyliczać ile niebezpieczeństw grozi waszej wierze, choćby dlatego, że jesteście oddalone od rodzinnej ziemi, a wokoło was w powietrzu unosi się wiele „bakcyli”. Ponadto wiecie, ile niebezpieczeństw grozi wam ze strony rodaków. Na obczyźnie człowiek staje się lekkomyślny, a lekkomyślne życie może doprowadzić do osłabienia wiary i życia religijnego. Dzisiaj w niebezpieczeństwie znajduje się wiara oraz duch wiary, który ukazuje nam wszystko w nowym świetle.
Wydaje mi się, ze jeszcze większe niebezpieczeństwo grozi waszej czystości, moralności. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a polska krew łatwo się „rozpala”. Polska krew potrafi gorąco kochać, kochać czystą miłością, ale potrafi również buntować się i szukać rozkoszy. Ponieważ jesteście oderwane od Ojczyzny i rodzinnego otoczenia, czujecie się często osamotnione. Dlatego istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że wasze serce ofiaruje się i odda się pierwszemu lepszemu człowiekowi. Z doświadczenia wiemy jednak, jak pięknie jest wówczas, gdy wracając do domu, możemy powiedzieć: przychodzę nienaruszona. Wróciłam fizycznie i duchowo nietknięta. Jestem świeża i radosna. Używałam życia, ale z umiarem i jestem świadoma, że jestem taką, jaka wyszłam z rąk Stwórcy. Taka osoba jest mistrzem życia, przed którym każdy stanie z szacunkiem. Ze względu na honor Ojczyzny powinnyście stale mieć przed oczyma te wzniosłe cele i nie oddawać się obcym mężczyznom ani rodakom inaczej, jak tylko w sposób zgodny z wolą Bożą. A kto chciałby złamać lilię, powinien odczuć zawsze jedynie cierpienie.
Teraz mogę wam powiedzieć, że Matka Boża pragnie wam nie tylko ofiarować ochronę w życiu, nie tylko radość, ale także mistrzostwo życia oraz twórcze siły. Z pewnością wiecie dlaczego Ona to daje. Przed wszystkim dlatego, że jest nasza Matką, która zna swoje dzieci i stale prosi Ojca Niebieskiego, by je obdarzał szczególnymi łaskami. Możemy również pomyśleć o Niej, jako o naszym wielkim wzorze.
Może pozwolicie, że ukażę również z inne strony ten wielki wzór wiary, jakim jest Matka Boża, wielka Matka wiary. „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”. Dla Maryi wiara również nie była łatwa. Wyobrażamy Ją sobie jako dziecko, takie bezradne dziecko, jak każda dziewczyna w tym wieku. Ona wierzyła w bóstwo Chrystusa, chociaż wielu rzeczy nie rozumiała. Kiedy zastanawiamy się nad tym, co przeżywała Matka Boża, gdy 12-letni Zbawiciel pozostał w świątyni, a potem nieco dziwnie Ją potraktował, domyślamy się, że Ona nie rozumiała tego, co Jezus powiedział. Dlatego przechowywała w sercu wszystkie Jego słowa. Dzięki temu stała się wielkim wzorem wiary. Ona także rozważała słowa Boże. Nie wiem, czy macie dużo książek. Powinnyście jednak od czasu do czasu przeczytać jakąś religijną książkę.
Matka Boża chce nas także uczynić szczęśliwymi. Chce pomóc nam zachować wiarę i czystość moralną. Być dzieckiem Maryi i być czystą, to wartości nierozerwalne: Im bardziej dziewczyna zachowuje ten zasadniczy rys prawdziwej kobiety – tym bardziej pociąga ją Matka Boża. To prawda, że Matka Boża obiecuje nam mistrzostwo w życiu. Ona opanowała życie, była mistrzynią, pragnie więc mieć tylko takie dzieci, które pod Jej opieką i za Jej przykładem opanowują i zwyciężają wielkie niebezpieczeństwa zagrażające szlachetnemu życiu oraz czystości.
Słowa „Matka Boża Trzykroć Przedziwna” możemy w przyszłości również tak rozumieć. Ona jest Trzykroć Przedziwna: przedziwnie pewna w życiu, przedziwnie radosna i słoneczna, przedziwnie potężna. O tak, Trzykroć Przedziwna Matko z Szensztatu, uczyń mnie Twoim trzykroć przedziwnym dzieckiem, uczyń mnie przedziwnie pewną i bezpieczną w życiu, przedziwnie radosną i „słoneczną”, przedziwnie silną i dzielną w życiu. Matka i dziecko należą do siebie i są ze sobą głęboko zjednoczeni.
Czytałem kiedyś, że dawniej w polskich domach istniał taki zwyczaj, że dzieci wczesnym rankiem klękały przed obrazem Matki Bożej i prosiły Ją: pobłogosław mnie!
Ciężko jest uklęknąć w obozie, ale każdego ranka powinniśmy się przenieść do naszego małego sanktuarium i prosić Matkę Bożą: Matko Trzykroć Przedziwna pobłogosław mnie! Maryjo przedziwnie pewna, uczyń mnie Twoim dzieckiem przedziwnie pewnym w życiu. Trzykroć Przedziwna Matko z Szensztatu, przedziwnie radosna i słoneczna Matko, pozwól mi dzisiaj rozsiewać radość w otoczeniu i być słonecznym dzieckiem Szensztatu. Błogosław mnie, Matko! Mężna i potężna Matko, naucz mnie dzisiaj opanować życie i zwyciężać w nim, abym wieczorem mogła spojrzeć w Twoje oczy i powiedzieć: Matko, dziś możesz być dumna ze swojego dziecka. Dzisiaj stałam się bardziej podobna do Ciebie.
Matka Boża Trzykroć Przedziwna pragnie codziennie rodzić trzykroć przedziwne dzieci.
Św. Hieronim powiedział kiedyś: „Nie to jest przecież  najważniejszą rzeczą, że ktoś był w Betlejem, ale że żył w Betlejem tak, jak to odpowiada temu miejscu”. Z pewnością cieszymy się, że byłyśmy w Szensztacie, w miejscu, gdzie tylu ludzi znalazło Ojczyznę. Jednak nie pobyt w Szensztacie jest główną sprawą, ale życie w duchu Szensztatu. W postawie prawdziwego dziecka Szensztatu – radosnego, silnego i pewnego w życiu – jest to najważniejsze.
A więc, czy to skupienie przemieniło wasze życie?
W życiu często dzieje się tak, że niepozorne wydarzenia stają się początkiem wielkich reform, przemian duchowych, prawdziwego cudu przemiany, a to jest właśnie celem naszych pragnień. Matko Trzykroć Przedziwna pomóż nam być „trzykroć przedziwnymi” dziećmi tak przemienionymi, by Trójjedyny Bóg, nasz naród i Ojczyna mogli być z nas dumni!
Gdy przyjaciele się rozchodzą, przy pożegnaniu mówią sobie do widzenia! Ja również chcę wam powiedzieć do rychłego, radosnego zobaczenia!
tł. s. M. Lidia Czerwonka ISSM, s. M. Damiana Czogała ISSM
  1. Pierwszy list do Sióstr Szensztackich w Polsce otrzymany 21.06.1946 r.

Pierwszy list o. Józefa Kentenicha do sióstr w Polsce
otrzymany 21 czerwca 1946 r. w Ząbkowicach Śląskich,
przez S. Myrthę [Holenstein (1910-1986)] z Gams (Szwajcaria)
*
„Czy Siostry szczęśliwie zajechały do domu i zastały korzystne warunki? Dobrze się stało, że Siostra odważnie zrobiła ten krok i ze swoją wierną Pomocnicą udała się w podróż w nieznane. Maj był odpowiednim miesiącem… Królowa maja nie da się prześcignąć we wspaniałomyślności…. Wnet tego doświadczycie… Wszystko zależy tylko od tego, czy przez dziecięcą ufność i prostą wierność do Ustaw ściągniecie Jej upodobanie na siebie i Wasz naród. Módlcie się często:
Kiedy patrzymy na własne siły,
Niknie ufności płomyk chybotliwy:
Do Ciebie więc Matko wyciągamy dłonie,
Miłości darami obdarz nas hojnie.
Przymierzu, któreś z nami zawiązała,
Na któreś tak obfite łaski zlała,
Dochowujesz zawsze stałej wierności,
Też w czasach groźnych burz i niepewności.
Ty nam przysyłać będziesz powołania,
Celem królestwa Twego rozkrzewiania.
Dasz pracę, zawsze będziesz błogosławić,
Naszą słabość z Twoją wszechmocą łączyć.
Nasze Siostry tutaj – wbrew wszelkim obawom – już na 1 maja mogły kupić większy dom. S. Emilia i s. Ernestyna mają nadzieję – jak nam donoszą – że zdobędą Dom prowincjalny… same podarunki majowe! Do tego nadchodzą świetne opinie o naszych siostrach od biskupów i arcybiskupów. Przygotowuję je dla Rzymu. Może do października uda się otrzymać z Rzymu aprobatę naszego Stowarzyszenia tak, że w listopadzie będę mógł wyjechać do Gregorii (Chile). To wszystko piszę Siostrze, żeby Siostra się przekonała, że we wszystkich sytuacjach nasze M.h.c. jest skutecznym czarodziejskim zaklęciem. Nasza MTA jest i zostanie wielkim Misjonarzem, który działa cuda. Niech więc Siostra pielęgnuje dobry z Nią kontakt… Pozostanie przy tym. Niech Siostra wnet napisze, jeżeli nie da się inaczej, to przez Myrthę (Szwajcaria). Do rychłego radosnego zobaczenia się!
Serdeczne pozdrowienie i błogosławieństwo Siostrze, jej Asystentce, rodzicom i rodzeństwu. J.K.”
 Z listu o. Józefa Kentenicha do s. Marianny z 15 listopada 1947 r.,
przywieziony przez ks. generała Wojciecha Turowskiego
„(…). Razem z naszą Rodziną trzymajcie się niewzruszenie przymierza miłości z Matką Bożą w myśl i duchu 3. Aktu Założycielskiego. Odnowienie tej więzi z Matką Bożą jest ciągle powtarzającą się odpowiedzią na wszystkie trudności, obojętnie jak wielkie byłyby i liczne. Niech Siostra modli się i wychowuje według książeczki Himmelwärts. Może byłoby wskazane, by Wasze „Małe” poświęciły się jako Virgo Sacrata. Obydwu moje najlepsze życzenia i pozdrowienia. Niech sobie uświadomią, że są fundamentem, na którym wzniesie się potężna budowla, dlatego ten fundament musi być bardzo wytrzymały… Widocznie towarzyszy nam wszędzie błogosławieństwo dlatego, że zostaliśmy wierni przymierzu miłości z Matką Bożą: poważne to przypomnienie – także dla Was”[1].

 

  1. List do pierwszych nowicjuszek Sióstr Szensztackich w Polsce z kursu Virgo Sacrata z 11.1947 r.

List o. Józefa Kentenicha do sióstr nowicjuszek kursu Virgo Sacrata
Rzym, 1947 r., przywieziony do Ząbkowic Śląskich przez generała pallotynów ks. Wojciecha Turowskiego
„Moje Kochane Nowicjuszki! Nadarza się okazja, dlatego piszę do Was kilka słów. Choć zewnętrznie jesteśmy od siebie oddaleni, jednak odtąd należymy do siebie, jak dzieci jednej Rodziny, które mają tego samego Ojca i Matkę. Suknia, którą odtąd możecie nosić wyraża to, czego oczekuje od Was nowa Rodzina. Suknia maryjna i jej maryjny kolor… Skłania ona Trójjedynego Boga do wypowiedzenia słów przemiany: <Niech się stanie mała, otwarta na Boga, ukształtowana i kształtująca przez Chrystusa Maryja>. (…) Wszystkie Siostry Maryi na całym świecie nie ustają w modlitwie prosząc, zwłaszcza 8 grudnia: <Matko, obym była jak Ty>. Dołączacie do tej wielkiej rzeszy i będziecie prosić o cud przemiany w małą Maryję.
            Oby spełnił się on przede wszystkim na Was. Jesteście przecież pierwszymi z narodu, który nabożeństwo do Maryi przejął wraz z mlekiem matki i dlatego ma wielkie zadanie do spełnienia w dziejach świata. Jeżeli staniecie się transparentem Matki Trzykroć Przedziwnej, wtedy przyszłe pokolenia będą miały w Was wzór, z którego mogą odczytać prawdziwy ideał kobiety, który nasza rodzina pragnie dać współczesnemu światu. Będzie to miało szczególne znaczenie w nadchodzącym czasie. Możecie być pewne mojej szczególnej modlitwy, błogosławieństwa i zainteresowania. Nie zrażajcie się trudnościami. Droga Rodziny nigdy nie była usłana różami. Rodzina zawsze była dzieckiem walki, powstała i wzrastała w czasie wojny, we wszystkich okolicznościach pamiętała słowa: Mater habebit curam i zawsze zwyciężała. Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem – JK”[2].
  1. Ostatnie słowa założyciela do Sióstr Szensztackich, jako odpowiedź na informację o wizytacji apostolskiej w polskiej prowincji, z 6.04.1968 r.

 Ostatni list o. Józefa Kentenicha do sióstr w Polsce, otrzymany 6 kwietnia 1968 r.,
jako odpowiedź na informację o wizytacji apostolskiej w prowincji, przysłany przez siostry z NRD
„Musicie się liczyć z tym, że Pan Bóg ten heroizm ufności wynagrodzi pełnym osiągnięciem. Co prawda, musi być ufność wbrew wszelkiej nadziei, oczekiwanie wbrew wszelkim oczekiwaniom, oddanie się, które niczego nie pragnie dla własnego ja, lecz powołuje się jedynie na słowa: M.p.h. curam et victoriam!”*
Opracowała s. dr M.  Marcelina Migacz ISSM
* AISSMO, M. Czerwińska, Notatki z historii naszej Prowincji. Wspomnienia o O. Założycielu, s. 38-54.
* AISSMO, M. Czerwińska, Notatki z historii naszej Prowincji. Wspomnienia o O. Założycielu, s. 62-63.
[1] AISSMO, M. Czerwińska, Notatki z historii naszej Prowincji. Wspomnienia o O. Założycielu, s. 77-79.
[2] AP, List ks. J. Kentenicha do nowicjuszek kursu Virgo Sacrata, Rzym 1947 r .
* AISSMO, M. Czerwińska, Notatki z historii naszej Prowincji. Wspomnienia o O. Założycielu, s. 90-91.
Poprzedni wpis
Diecezjalny Dzień Przymierza dla Diecezji Katowickiej
Następny wpis
„Tu i Teraz”

Podobne wpisy

Kwadrans miłości [lipiec 2022] Miłość – to słowo mówi tak wiele. Życie uczy, że wyrazem miłości nie są słowa i uczucia, ale konkretne postawy służby i oddania. Miłość to troska…
CZYTAJ WIĘCEJ