18 grudnia – Dzień Przymierza

 

Kochana Rodzino Szensztacka,

Dziś adwentowy dzień Przymierza – 18 grudnia. Pozdrawiam Was z sanktuarium Syjonu. Wokół nas wielka ciemność zimowej nocy – a w naszym adwentowym czuwaniu – co raz więcej światła – na wieńcu płoną już trzy świecie – „Pan jest blisko”!

Pozwólcie na początku historię osobistą – lubię ją w Adwencie opowiadać:  Kiedy przed kilkunastoma laty uczyłem się języka niemieckiego w Szwajcarii, moją nauczycielką była starsza ode mnie o kilkadziesiąt lat pani Stefania. Codzienne lekcje przez kilka miesięcy stworzyły wówczas między nami relację, która przetrwała długie lata. Spotykaliśmy się mniej więcej co dwa lata i był to czas długich rozmów. Niestety zeszłej jesieni pani Stefania odeszła do wieczności. Była najpowolniejszym człowiekiem, jakiego w życiu poznałem. Nasze pierwsze spotkanie poza szkołą było niesamowitym wyzwaniem, ponieważ nie mieściło mi się w głowie, jak można być tak powolnym… Spotkanie mi się dłużyło, już właściwie spieszyłem się na następne. A Pani Stefania powolnie szukała słów, zatrzymywała się w chwilach zachwytu nad błahymi sprawami. Co rusz zwracała moją uwagę na jakieś szczegóły lub ciekawostki. Opowiadała rozwlekle a ja się co raz bardziej denerwowałem. Z tego pierwszego spotkania musiałem niemal uciec, tłumacząc, że pilnie się spieszę…Kiedy pojawiła się perspektywa kolejnego spotkania, wiedziałem, że aby to spotkanie było przyjemnością, muszę znaleźć w sobie odpowiednie nastawienie. Rozmowy z panią Stefanią zawsze były fascynujące, ale by takie były trzeba było mieć czas i cierpliwość oraz nigdzie się już danego dnia nie spieszyć. To się bardzo zawsze udawało, ale wymagało wysiłku – zmiany nastawienia.

Ta historia – z życia wzięta – jest dobrą lekcją nastawienia, jakiego potrzeba nam w Adwencie: aby go dobrze przeżyć, trzeba się dobrze nastawić – na cierpliwość, wrażliwość i uważność. Potrzeba zarezerwować sobie czas i ustawić priorytety.

Zostało nam już tylko siedem dni Adwentu. – Jak wykorzystałeś minione dni? Jeśli je straciłeś – to ostatnia szansa – masz jeszcze siedem dni, by ten czas dobrze spożytkować.

Trochę z historii liturgii

Żeby zrozumieć dzisiejszy Adwent, trzeba cofnąć się do dawnych czasów, do Rzymu i do Galii. W tradycji rzymskiej Adwent znany był dopiero od VI wieku – i był to tam czas radosny i pełen nadziei. W nawiązaniu do tzw. suchych dni poszczono tylko w środy i piątki. W Galii natomiast Adwent jest starszy o dwa wieki. Początkowo trwał trzy tygodnie, potem – podobnie jak Wielki Post – wydłużony został do 40 dni. Zaczynał się 11 listopada (stąd zwany był czterdziestnicą św. Marcina), bo liczony był wstecz od Objawienia Pańskiego. Tam w Galii był to czas pokutny i ten charakter odczuwamy w elementach dzisiejszego Adwentu: fioletowe szaty, brak śpiewu Gloria a także charakter czytań mówiących o końcu świata, śmierci i sądzie.

Adwent ma dwie zasadnicze części. Pierwsza poświęcona jest oczekiwaniu i przygotowaniu na koniec świata, na ostateczne przyjście Chrystusa na końcu czasów (tzw. paruzja). Dopiero druga część, która zaczęła się wczoraj, to bezpośrednie przygotowanie na święta Bożego Narodzenia. Apokaliptyczny charakter pierwszej części Adwentu podkreślają eschatologiczne teksty w liturgii, a zatem dotyczące spraw ostatecznych. Świadome przygotowanie na koniec świata i na osobistą śmierć nieźle wyraża adwentowa tradycja w sanktuarium MB Fatimskiej w Zakopanem: codziennie na roratach kilka osób podchodzi z lampionami przed ołtarz, składa je tam i podchodząc do mikrofonu mówi wobec zgromadzonych: jestem gotowy/a na sąd Boży. To musi być mocne doświadczenie.

Rodzi się pytanie, czy na myśl o śmierci ogarnia mnie przerażenie? Czy może wewnętrzny pokój i nadzieja?

Jak wiemy, Adwent rozpoczął nowy rok liturgiczny. Cykliczny charakter roku liturgicznego pozwala nam na wciąż nowy ogląd tego, co się w Kościele świętuje. Rok liturgiczny, często w katechezie ukazywany w formie obrotowego koła, to fascynujący sposób mówienia o Chrystusie. Misterium naszej wiary jest jak kula, która nie daje się w całości zobaczyć na raz. Kolejne okresy, święta i obchody udzielają nam wciąż nowego dostępu do Tajemnicy Chrystusa i Jego Kościoła. Cykliczność roku liturgicznego to też obraz Bożego Miłosierdzia, bo jeśli przegapiliśmy Adwent, czy świadome przeżycie jakiegoś święta – już za rok nowa szansa!

Łacińskie słowo adventus oznacza przyjście, przychodzenie. Grecki odpowiednik paruzja otrzymuje dodatkowy aspekt. Oznacza nie tylko przychodzenie, ale też obecność. Stąd Adwent to nie czas biernego czy radosnego oczekiwania, ale to czas przychodzenia i uobecniania Chrystusa! W tym przychodzeniu spełnia się nadzieja!

Znany teolog z XIII wieku Durandus mówił o czterech przyjściach Chrystusa:

Po pierwsze w tajemnicy Wcielenia i Bożego Narodzenia.

Po drugie w sercu każdego człowieka, kiedy rodzi się w nim osobista wiara.

Po trzecie w osobistej śmierci człowieka.

Po czwarte na końcu czasów, gdy przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

Na wszystkie te przyjścia przygotowujemy się w Adwencie. Ten coroczny czas czuwania to okazja do refleksji i nawrócenia. To zaproszenie, by sobie uświadomić realność tych czterech wymiarów przychodzenia Chrystusa, póki mamy czas. A często przecież narzekamy, że czasu nam brakuje. Ktoś mi raz powiedział: czasu wszyscy mamy tyle samo, pozostaje tylko kwestia organizacji i priorytetów. Chciałbym zaprosić was do refleksji i dyskusji na temat czasu, jaki Bóg nam daje.

Mądrość starożytna znała różne rodzaje czasu, które przedstawiane były w mitologiach. Najbardziej znanym bóstwem w mitologii greckiej i w przedsokratejskich pracach filozoficznych był Chronos. Uważany za personifikację czasu, który wszystko widzi, ujawnia i wyrównuje. Niektóre ze współczesnych słów, powiązane z imieniem Chronosa, to chronologia, chroniczność, synchronizacja czy kronika. Zwykle przedstawiany jako stary, mądry mężczyzna z długą, siwą brodą. To jest ten czas, który nam najczęściej ucieka, którego nam brakuje, który też leczy rany i po prostu przemija bez szansy na nadrobienie.

Jest też grecki bożek szczęśliwego trafu Kairos, także bóstwo okazji (zbiegu okoliczności), sprzyjającej chwili bądź (odwrotnie) utraconej bezpowrotnie możliwości. Wyobrażany jako łysy, jedynie z obfitą grzywką. Ktokolwiek mijany przez niego miał zaledwie krótką chwilę, mgnienie oka, pozwalające go uchwycić, a wraz z nim swą szczęśliwą szansę; gdy tylko Kairos przeminął, był już nieuchwytny. To czas chwili, niezwykłych momentów, mądrej intuicji, chwili rozpoznania Bożej woli, tego, co słuszne. Kairosem określamy momenty szczególnej bliskości Boga, rozeznania powołania, świadomości tego, co należy czynić. Nieraz potrzeba czujności, by takich chwil Bożego prowadzenia nie przegapić.

Jest też Eon, lub Aion – czas rozumiany jako wiek, epoka, trwanie czy „nasze czasy”. Pod tym pojęciem możemy rozumieć czasy, w których żyjemy. Znaki czasu i ich specyfikę dzisiaj i dla nas.

Bardzo ciekawym symbolem jest Uroboros. To staroegipski i grecki symbol przedstawiający węża z ogonem w pysku, który bez przerwy pożera samego siebie i odradza się z siebie. Ten motyw znany jest jako mit lub koncepcja wiecznego powrotu. To jest cykliczne ujęcie czasu, wciąż powracająca nowa szansa. Sprawy w życiu, które wracają i się powtarzają. Jak na przykład nasz rok liturgiczny – wciąż powracająca nowa szansa, wciąż wzywający nas do nawrócenia Bóg.

czas to miłość

Często mówimy, że czas to pieniądz. Ale czas to miłość! Bo każda jego chwila to szansa na miłość. Czasu nie możemy magazynować ani kupić, ani zatrzymać. Możemy z niego tylko korzystać na jego własnych zasadach.

Niech ten czas Adwentu, który zawsze tak szybko mija – zostało nam już tylko siedem dni – niech będzie czasem odnowy i refleksji. Niech nie zabraknie nam czasu na rzeczy naprawdę ważne. To adwentowe przesłanie jest uniwersalne – zawsze trzeba mieć czas na rzeczy ważne!

W dniu Przymierza i na adwentowych ścieżkach, niech nas swym Dzieciątkiem błogosławi Panna Maryja!  

o. Przemysław Skąpski

Poprzedni wpis
Poświęcenie sanktuarium domowego i koronacja wizerunku Matki Bożej w Józefowie
Następny wpis
Boże Narodzenie 2025

Podobne wpisy

Modlitwa za Europę

Drodzy członkowie Apostolatu Pielgrzymującej Matki Bożej z Szensztatu w Europie W tych burzliwym i niespokojnym czasie, spowodowanym nie tylko z pandemią koronawirusa pozdrawiam Was serdecznie z Szensztatu. Miłość Boga ma…
CZYTAJ WIĘCEJ
keyboard_arrow_up