Dziś 18 października – Dzień Przymierza – ten właściwy – raz w roku świętowany szczególnie – rocznica powstania Przymierza Miłości. Obchodzimy dziś 111 lat Przymierza Miłości i Szensztatu. Mamy w sercu wdzięczność, że jesteśmy częścią tej międzynarodowej Rodziny.
Przez dziewięć minionych dni modliliśmy się nowenną publikowaną na naszych stronach. Dziewięć dni duchowego przygotowania do świętowania rocznicy Przymierza Miłości.
Motywem tej nowenny były słowa: Mój wkład się liczy!
A więc ważne jest, co ja daję z siebie. Na tym przecież polega Przymierze Miłości i tak działa Szensztat – bo NIC bez Ciebie i NIC bez nas. Nasza współpraca z łaską jest kluczowa.
Ta gotowość, by dawać z siebie – towarzyszyła pokoleniu założycielskiemu.
Oni byli rozpaleni gorliwością. Składali pilnie i na poważnie swoje wkłady do Kapitału Łask.
Czy dziś towarzyszy nam taki ogień? Czy czujemy tę współodpowiedzialność?
Ogień motywacji ma w nas podtrzymywać nasze motto – wybrane w trakcie ostatniej Konferencji Delegatów – motto duchowej pracy na najbliższy rok:
OTO JESTEM – POŚLIJ MNIE, ABY SZERZYĆ MIŁOŚĆ, POKÓJ I RADOŚĆ
To motto zaczyna się od sceny powołania Izajasza: Oto jestem – poślij mnie.
Powołanie to przecież coś, co każdy z nas ma. I każdy ma swoje. Musi je odkryć albo odkryte wypełnić. Nie ma innej drogi do szczęścia, jak właśnie odnaleźć swoje powołanie i pójść jego drogą…
Scena z Izajasza – choć zaczyna się w niezwykłym uniesieniu i pompatycznej atmosferze niebiańskiej wizji – pokazuje, że to nie jest łatwe. W naszym życiu tak właśnie czasem bywa: coś zaczyna się z pompą i w podnieceniu, ale szybko spadamy na ziemię rzeczywistości…
Izajasz czuje się niegodny, nieprzygotowany, wzbrania się… Ale zostaje oczyszczony, uzdolniony… Zgłasza swoją gotowość jak wie, że to z Bożej mocy będzie działał. Zachęcam, by przeczytać i przemedytować tę scenę – to Księga Izajasza, rozdział 6.
Nasze motto – po pierwsze więc – skłania nas do powrotu do naszych źródeł,
„do pierwszej miłości” naszego powołania, zachwytów początku, do podejmowanych gorącym sercem decyzji, być może przed laty…
i w ten sposób odnowić w sobie tę Bożą moc wybrania i powołania, jakie realizujemy.
Dla szukających swojego powołania niech ta Izajaszowa scena będzie warsztatem rozeznawania. Modlimy się za Was i chcemy Was w tym rozeznawaniu wspierać!
Drugi człon naszego motta to cytat z Pieśni Narzędzia – czwarta zwrotka – autorstwa o. Kentenicha:
W szerszym kontekście brzmi to tak:
Pomóż upodabniać się do Ciebie, Matko,
I gorliwie Ciebie naśladować swym życiem:
Szerzyć wszędzie miłość, pokój i radość,
Z mocą i godnością, z prostotą i dobrocią.
Idź w nas poprzez współczesny nam świat
I przygotuj go, by przyjął Chrystusa.
Chcemy upodabniać się do Maryi. Mieć w sobie Bożą moc i godność, prostotę i dobroć.
Można by zrobić sobie ćwiczenie: tabelka, 4 kolumny – wpisać tam po kolei: Boża moc – godność – prostota – dobroć i pod spodem w kolumnach wpisywać wszystko, co w nas te cnoty buduje…
Aby w nas przeszła przez nasze czasy Maryja. Ludzie mają na nas patrzeć i myśleć: wow, co za Boży człowiek…
Po co? Aby świat przygotować na przyjście Zbawiciela – Jezusa Chrystusa.
To niezwykłe zadanie dla mnie i dla Ciebie – w taki sposób – własnym życiem – sprawiać Bożą obecność, by ludzie wokół nas zbliżali się do Chrystusa.
Chcemy naśladować Maryję, a więc: szerzyć wszędzie miłość, pokój i radość.
Decydując się na nasze tegoroczne motto, szukaliśmy na Konferencji Delegatów motywu graficznego, symbolu, obrazu dla tych treści. Odkryliśmy splecione na obrazie MTA dłonie Jezusa i Maryi. Dziecię wtulone w Mamę. W serdecznym objęciu.

Wiemy, że duchowość narzędzia przeżyła swoją próbę w obozie koncentracyjnym w Dachau. To tam, więziony założyciel podyktował całą książkę na ten temat. Tam też powstała wśród kapłanów grupa, której ideałem była ręka, jako obraz najdoskonalszego narzędzia, jakie człowiek ma do dyspozycji.
Ręce są więc symbolem bliskim duchowości narzędzia. Piękne są te ręce Maryi i Jezusa na obrazie MTA. Te ręce niesamowicie obrazują właśnie te trzy: miłość, pokój i radość.
Bo czy jest lepszy wyraz miłości niż wtulone w Matkę dziecko?
Czy jest lepszy symbol pokoju – niż bezpiecznie schowane w ramionach Matki dziecko? I czy jest lepszy obraz radości, niż radość z macierzyństwa? Z rodzicielstwa? Tego fizycznego, ale i tego rodzicielstwa duchowego…
Linię tematyczną tegorocznej pracy duchowej wyznacza nam jeden z filarów duchowości szensztackiej: (wspomniana już) duchowość narzędzia!
Chcemy być narzędziami w ręku Boga, w ręku Matki Bożej. To jedno.
Ale po drugie chcemy widzieć drugiego człowieka obok nas jako narzędzie w ręku Boga.
To nadaje nowej perspektywy wszystkiemu, co się wydarza. W zaufaniu Bogu, chcemy przyjmować wszystkie sytuacje życie – także te trudne – jako drogę do wypełnienia naszego powołania.
Perspektywa narzędzia zwalnia nas z nadmiernego przejmowania się tym, na co nie mamy wpływu. Bo skoro zarówno ja, jak i napotkany człowiek, także ten trudny i przykry, jesteśmy narzędziami w ręku Boga – to trzeba zaufać, że choć nie będzie łatwo, to Pan Bóg nas przez wszystko przeprowadzi.
Takiego zaufania Wam życzę – i z okazji 111 urodzin Szensztatu – serdecznie pozdrawiam z Syjonu!
Dwie lektury będą nam w tym roku towarzyszyć:
Podyktowane w obozie koncentracyjnym dzieło o. Kentenicha, pt. „Narzędzie w dłoniach Maryi”. Książka w dobrym stylu wprowadza nas w duchowość narzędzia.
Oraz modlitewnik „w stronę Nieba” – również powstały w obozie w Dachau. Sam o. Kentenich nazwał tę książkę „szkołą duchowości narzędzia” – a więc szkołą szensztackiego sposobu myślenia.
Obie pozycje wydane w serii Biblioteki Szensztackiej, do nabycia w centrach Ruchu.
Niech nas swym dzieciątkiem błogosławi Panna Maryja!
o. Przemysław Skąpski
Krajowy Duszpasterz Ruchu Szensztackiego


