Pielgrzymka do Szensztat czerwiec-lipiec 2024 r.

Pielgrzymka do Szensztat czerwiec-lipiec 2024 r.
W dniach 29 czerwca do 05 lipca 2024 roku razem uczestniczyliśmy w pielgrzymce do Szensztat, do kolebki Ruchu, miejsca gdzie wszystko się zaczęło.
Zobaczyliśmy rzeczywiście „piękne miejsce” z przepięknymi krajobrazami, które na początek przerosło nasze wyobrażenie pod kilkoma względami tj. wielkości terenu, ilości obiektów i sanktuariów.
Przebywanie i modlitwy w tych samych miejscach, gdzie mieszkał, pracował i modlił się o. Kentenich oraz informacje o nim, nowe i te znane, ale usłyszane ponownie w tym miejscu przyniosły pełniejszy, bardziej realny i zrozumiały obraz niezwykłości i wielkości jego osoby, jego bezgranicznego oddania i wiary w opiekę Matki Bożej. Modlitwa w Prasanktuarium i innych sanktuariach uświadomiła nam z kolei, że przebywamy zawsze „u siebie”.
Msza święta w kościele Adoracji, gdzie o. Kentenich odprawił pierwszą w tym miejscu i jednocześnie swoją ostatnią Mszę Św., a później czas modlitwy przy grobie [sarkofagu] o. Kentenicha, jego słowa wycisnęły łzy wzruszenia, przyniosły spokój i nadzieję, której nigdy on sam nie stracił, pomimo niewyobrażalnych dla nas trudności, przeciwności i doświadczeń. Spotkania z siostrami, które pamiętają o. Kentenicha były bezcenne, a ich radość pozostanie z nami. Czuliśmy coraz bardziej bliskość i ducha Założyciela.
Siostra Emilia to kolejny „etap” pielgrzymki i uczucia bliskości, jej poświęcenia, oddania
i cierpienia dla MTA i jej uśmiech i radość. Poza tym oczywiście cudowne miejsce na ziemi, dom, ogród i miejsce wiecznego spoczynku innych sióstr oraz siostry Emilii.
Druga strona pielgrzymki to poznanie wspaniałych ludzi, kochanych, ciepłych, życzliwych, po prostu cudownych, którzy wnoszą w nasze życie zawsze radość, nadzieję i mądrość.
Czuliśmy się tam jak jedna duża rodzina, jak dzieci o. Założyciela. Dziękujemy Bogu i MTA za pielgrzymkę, a S. Oldze i S. Edycie oraz O. Romualdowi wyrażamy wdzięczność za jej zorganizowanie.
Jola i Jacek z Grudziądza
Zaczniemy od tego, że warto pojechać do źródła i zobaczyć, gdzie zrodziła się idea Ruchu Szensztackiego. Każdego urzeknie piękno tego miejsca i zaskoczy rozmach Dzieła. Choćby spodziewaliśmy się zobaczyć tylko Prasanktuarium, a zobaczyliśmy ich kilkanaście, rozrzuconych po okolicznych górach i leśnych zakątkach. Niby wszystkie takie same, a jednak każde pełne pięknych drobnych różnic, jak na przykład berło wykonane z obrączek w Sanktuarium Rodzin.
Była to także okazja do poznania historii Ruchu i przede wszystkim możliwość duchowego spotkania o. Józefa Kentenicha. Spotykaliśmy go jako chłopca – małego Józia potem księdza, nauczyciela, założyciela Ruchu i wreszcie dla wielu Ojca.
Kilka rzeczy zrozumieliśmy…
  • Siostry są SERCEM naszego Ruchu, to dzięki nim się tak szybko zadomawiamy, czy tutaj u nas w Polsce, czy tam w Niemczech.
  • Poddanie się przez o. Kentenicha uwięzieniu w Dachau to znak, że można być wolnym wszędzie, nawet będąc pozbawionym fizycznej wolności, ale przede wszystkim, że opierając się na wartościach chrześcijańskich i poddając się woli Bożej nie trzeba się niczego bać.
  • Ruch Szensztacki to „ulica”, która dzięki swojej unikalnej duchowości prowadzi nas do świętości.
  • Nieważne, że dziś w Schoenstatt nie ma może tłumów pielgrzymów, a samo miejsce wydaje się trochę puste, bo jesteśmy my i naszym zadaniem jest apostołować na miarę naszych możliwości, głosić Dobrą Nowinę i zapraszać na „ulicę” Schoenstatt.
Ostatniego dnia, poruszył nas stojący w sanktuarium prawosławny krzyż jako znak chrześcijańskiej jedności. Wyjechaliśmy z pragnieniem bycia w kościele wolnym, otwartym, zapraszającym. W kościele, który tak jak o. Kentenich się nie boi, jest wolny, stojący na skale wartości.
Uzupełniająca refleksja: warto czerpać z doświadczenia niemieckiego. Dzisiaj Ruch się tam kurczy, pokolenia wymierają… Czy jest więc sens rozbudowywania, czy budowania nowych ośrodków? Czy to potrzeba boska, czy ludzka ambicja? Może to jednak czas na inwestowanie we wzrost duchowy, jakościową formację szensztacką, aby było kim zapełniać te miejsca. Oby w niedalekiej przyszłości.
„Ulica Szensztat” jest przecież taka piękna, a pełna gwaru stanie się tym bardziej żywa!!!
Dorota i Grzesiek z Falenicy
Pielgrzymkę rozpoczęła Msza św. na Piaskach w Bydgoszczy. Po całonocnej podróży dojechaliśmy do celu. Przywitał nas deszcz. Pierwsze kroki skierowaliśmy do Prasanktuarium. Miałam wrażenie jakby nie było nocy. Dopiero co byliśmy w sanktuarium na Piaskach w Bydgoszczy, a teraz też w takim samym sanktuarium, tylko oddalonym o 1000 km.
To co bardzo mnie zdziwiło, to informacja, że na tym terenie jest kilkanaście sanktuariów. Myślę, że udało nam się nawiedzić około 8. Każde piękne, bo jestem „zakochana” we wzroku naszej Trzykroć Przedziwnej Matki. Maryja patrzyła na mnie z każdego sanktuarium inaczej, ale z ogromną czułością i miłością. Podobało mi się, że te kapliczki były ukryte, umieszczone na wzgórzach w otoczeniu przepięknej przyrody.
Celem mojej decyzji o pielgrzymce było również przybliżenie postaci ojca Założyciela. Przeczytałam książkę oraz obejrzałam film na jednych z rekolekcji o ojcu Józefie. Miałam potrzebę zobaczenia tych miejsc, gdzie przebywał, gdzie mieszkał, pracował, gdzie spotykał się z wiernymi na żywo.
Zaskoczyła mnie wielkość tego Dzieła, to znaczy ogromny teren, jak i budynki.
Ogromnym przeżyciem była Msza Św. w kościele Adoracji, gdzie znajduje się sarkofag Józefa Kentenicha. Podczas jednego z wieczorów modliliśmy się przy jego grobie.
Odwiedziliśmy również miejsce, gdzie mieszkała i pracowała s. Emilia Engel. O siostrze Emilii słyszałam już 10 lat temu na rekolekcjach w Świdrze. Później nabyłam duchowe drogowskazy „Walizka s. Emilii”. Bardzo do mnie przemawiają i są moimi drogowskazami.
W ostatnim dniu pielgrzymki, gdy popołudnie było do własnej dyspozycji, udaliśmy się pieszo z mężem (odmawiając różaniec) na górę Szensztat do grobu o. Józefa. Cisza i modlące się dwie siostry przy sarkofagu pozwoliły, że poczułam jego obecność i błogosławieństwo w sprawach, które noszę w sercu.
Poczułam ogromny pokój serca i jestem pewna, że właśnie po to tu przyjechałam.
Chwała Panu.
Barbara z Cekcynka
Do Ruchu Szensztackiego należę 10 lat. W tym roku wspólnie z żoną Marzenką zdecydowałem się na inny rodzaj wypoczynku. Pomimo że od 40 lat jestem poza domem i widziałem już wiele, zaskoczył mnie ogrom dzieła o. Kentenicha. Najbardziej wzruszyłem się, gdy zobaczyłem Prasanktuarium i nie mogłem uwierzyć, że w pobliżu znajduje się aż kilkanaście jego kopii. Każde Sanktuarium pod innym ideałem. Jeszcze bardziej polubiłem postać o. Kentenicha za to, że myślał o Polsce i powiedział: „Polacy są narodem przyszłości”. Mam ogrom wiadomości, które staram się porządkować. Jestem wdzięczny Matce Bożej, że mogłem być, widzieć, słyszeć, dotknąć i doświadczyć dzieła o. Założyciela u samych źródeł.
Zbigniew z Mokrego k. Grudziądza
Co roku z mężem jeździmy do sanatorium w Nałęczowie. Tym razem, pomimo strachu przed długą drogą, postanowiłam odbyć pielgrzymkę do Szensztatu. Swoją podróż zawierzyłam Matce Bożej. Przeżyłam pierwszy raz wyjątkową czas modlitwy przy sarkofagu ojca Kentenicha, zawierzając moją córkę Agatę, która zginęła w wypadku komunikacyjnym i prosząc o łaski dla całej Rodziny. Czując obecność Ducha Świętego na każdym kroku – odkrywałam tajemnicę Góry Szensztat, Góry Syjon i ukrytych pośród drzew malutkich sanktuariów maryjnych. W cichości serca i wpatrzona w oczy Maryi usłyszałam jej głos, który mówił, że będzie mnie prowadzić każdego dnia, na chwałę i posługę wielkiego dzieła Ruchu Szensztackiego. Jestem osobą komunikatywną, dziękuję, że poznałam pielgrzymów ze wspólnoty i mogłam przeżyć niezapomniany urlop z bratem i bratową.
Marzena z Mokrego k. Grudziądza
Dzięki temu, że była to moja druga pielgrzymka do tego świętego miejsca, skupiałam się na tym, aby jak najgłębiej przeżyć ten czas — czas w duchowej ojczyźnie.
Podczas prawie tygodniowego pobytu m.in. nawiedziliśmy 10 sanktuariów Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Mimo iż każde wygląda tak samo, to w każdym jest inny duch.
Prasanktuarium, w którym 18 października 1914 r. wszystko się zaczęło,
sanktuarium Związku Księży Diecezjalnych – Kanaan-Patris z witrażem błogosławiącego o. Kentenicha,
sanktuarium Związku Kobiet Coenaculum, przy którym jest pieta ze św. Janem,
sanktuarium Sióstr — Ogrodu Maryi — nasze serca mają być kwitnącym ogrodem Maryi,
sanktuarium Ojców szensztackich — Syjon koło domu generalnego,
sanktuarium Instytutu Księży Diecezjalnych Moriah; Karol Leisner — jedyny kapłan wyświęcony w Dachau,
sanktuarium Instytutu Pań Szensztatu,
sanktuarium Rodzin z siecią ze zdjęciami sanktuariów domowych,
sanktuarium w Metternich u Sługi Bożej Emilii Engel,
sanktuarium Braci Maryi — Tabor, przy którym są filary Szensztackiej Młodzieży Męskiej: wspólnota, szkoła życia, przymierze miłości, apostolstwo.
Budujące jest, że w każdym z ww. sanktuariów każdego dnia odbywa się adoracja Najświętszego Sakramentu i nigdzie nie spotkaliśmy, by Pan Jezus był sam.
Każdy dzień był dla mnie pełen refleksji i wzruszeń, przeżyć, które wypełniły mnie nadzieją — wymienię chociaż parę z nich: codzienna Eucharystia, doświadczenie wspólnoty  pielgrzymów szensztackich, odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, pożegnanie kandydatek, rejs po Renie, popołudnie w Metternich, no i sama podróż. Na dłużej pozostanie ze mną parę myśli o. Kentenicha: „Jak w tym piekle wypełnimy Wolę Bożą?”, „Nowoczesny człowiek musi mocno stąpać po ziemi”,  „Bądź radosna, czuj się młodo, aby z oczu Twych padał blask miłości”.
Czuję, wierzę, że pielgrzymka ta będzie początkiem nowego etapu w moim życiu. Jestem wdzięczna za ten czas, za całą wspólnotę pielgrzymkową, za mojego męża.
Iwona z Wągrowca

 

Poprzedni wpis
Prezentujemy nowy numer Biuletynu.
Następny wpis
Forum Apostolatu Pielgrzymującej Matki Bożej z Szensztatu na Górze Świętej Anny.

Podobne wpisy

1. Dzień

Święty Jan Paweł II Patron Związku Rodzin     Apostolski Szensztacki Związek Rodzin Nowenna 9-17 maja 2020 1. Dzień Odkryjcie na nowo wielki dar Eucharystii! 20 stycznia 2005 roku Ojciec…
CZYTAJ WIĘCEJ
keyboard_arrow_up