W dzisiejszych czasach, w których następuje wielkie wymieszanie ludności, następuje rozbicie dotychczasowych sprawdzonych form życia, mieszają się ze sobą krzyczące przeciwieństwa, wystawiając na próbę prawdziwe wartości, wychodzi na jaw co ludzie przyswoili sobie jako trwałe dobro życia, a co było tylko zewnętrzną otoczką, cieniem i maską, co tak naprawdę stanowi dla nich fundament, a co pozostaje tylko powierzchowne. Cichy obserwator może często z rozczarowaniem potrząsać głową i stawiać sobie poważne pytanie: jak to możliwe, że długoletnie wychowanie, również u ludzi z elit społecznych, tak mało poskromiło „bestię”[1], i tak mało było w stanie uformować wewnętrznie do głębi ludzi szlachetnych? Gdy się przez całe lata stoi naprzeciw siebie niejako nago i można widzieć siebie wzajemnie w najbardziej intymnych sytuacjach życia, upadają wszelkie próby maskowania i samooszukiwania[2].
I mimo woli budzi się ważkie pytanie: jak możemy to zreformować? Jednej z odpowiedzi udziela nam duchowość narzędzia, która swoje wymagania i praktyki tak często sprowadza do liczenia się z Bożym porządkiem świata i prawami, które nim rządzą, która zabiega przede wszystkim o odpowiednie duchowe postawy zasadnicze, a następnie o głęboko uduchowione postępowanie i zwyczaje, tak jak to od samego początku było naszym ideałem… PN 32
Obiektywny porządek praw rządzących światem stanowi, aż po najdrobniejsze szczegóły, normę dla naszego życia.Wychodzimy przy tym z założenia, że rzeczy stworzone są nie tylko wcielonymi myślami Bożymi, lecz również życzeniami Bożymi. Jeżeli każdą rzecz stworzoną pojmujemy jako słowo pochodzące od Boga i słowo o Bogu, to wszystkie rzeczy stworzone, zarówno naturalne, jak i nadprzyrodzone, można traktować jako wielką, Bożą książkę z obrazkami, jako czytanki o Nim, jako żywą naukę Bożą, która w przekazywaniu Bożych życzeń rzadko zostawia nas w sytuacji niezrozumienia lub niewiedzy[3].
Pisał o tym bardzo dobitnie św. Paweł (zob. Rz 1,18-23). Dlatego z powagą i z pewną nutą goryczy oskarża pogan, którzy wyciosali sobie fałszywych bożków i żyli, nie licząc się z zasadami etyki. Ich postępowanie i czyny określa jako zawinione, ponieważ z widzialnych stworzeń Bożych powinni byli poznać Jego przykazania i życzenia.
Nie dziwi, że w dzisiejszych czasach to źródło poznania dla najszerszych kręgów jest niedostępne. Tam, gdzie wszystko jest nastawione na ruch, na dynamikę, na życie, na rozwój, nie ma się już zmysłu dla [kontemplacji] bytu i struktury istnienia rzeczy.
W ten sposób może dojść do tego, że również w środowiskach katolickich przy wielkim pomieszaniu pojęć i wielorakiej zmienności i niepewności życia zapomni się o tym, aby niewzruszenie trzymać się tych praw Bożych rządzących światem. PN 31
Tylko ten, kto za prawem natury widzi samego Boga, otrzymuje siłę, aby to prawo nie tylko przyjmować jako normę dla samowychowania, lecz również konsekwentnie je zastosować. Zachowania te staną się dla niego z czasem drugą naturą, będą formować i kształtować głęboko jego świadomość i jego styl życia ponieważ ważna jest zasada: Ordo essendi est ordo agendi (porządek bytu wyznacza porządek działania). Ma to zastosowanie również wtedy, gdy ubiór i warunki zewnętrzne nie pomagają, gdy nawet, przeciwnie, jedno i drugie prowokuje zupełnie do czegoś innego.
Musimy się uczyć kształtowania w nas mocnych charakterów. Buty dziecięce już dawno zdjęliśmy. Dawniej w swoich zachowaniach kierowaliśmy się kaprysem i nastrojem. Lecz teraz musimy się uczyć życia według mocnych i jasno poznanych zasad. Wszystko w nas może się zachwiać. Nadchodzą czasy, kiedy wszystkow nas się będzie chwiało. Wtedy nie pomogą nam już praktyki religijne. Wtedy może nam pomóc tylko jedno: są to nasze zasady. Musimy posiadać mocne charaktery. Akt Przedzałożycielski str.5
Droga jest twarda i stroma. Mówi o niej zasada, którą urzeczywistniał św. Jan Chrzciciel: Chrystus musi wzrastać, ja zaś umniejszać się. Muszę porzucić wszelkie szukanie siebie, wszelką troskę światową, by w myśl słów Apostoła przyoblec Chrystusa, tzn. muszę – tak jak ten sam Apostoł mówi, stać się drugim Chrystusem. Zasady Zbawiciela muszą stać się naszą istotną własnością. Krótko, wnikliwie, programowo znajdujemy te zasady jako stałe upomnienie wypisane tu na sklepieniu kaplicy. To osiem błogosławieństw, które stanowią najjaskrawsze przeciwieństwo do wszystkiego, co świat uważa za godne trudu, za najwyższe szczęście. 2POM 18
Zasada apostoła i sodalisa głosi coś wprost przeciwnego: Ratować, uświęcać siebie samego i innych – to jest wieczysty duch życia, katolicki, maryjny i apostolski. Biada temu, kto swemu mieczowi odmawia krwi. Biada apostołowi, sodalisowi, który codziennie nie dobywa swego miecza z pochwy dla przeprowadzenia swych zasad życiowych. 2POM 41
Moi kochani sodalisi! Oto ideał naszego życia: zdecydowane dążenie do osobistej świętości przez ustawiczną troskę o zbawienie bliźnich, głoszenie nauki Chrystusowej i przepojenie zasadami Chrystusowymi zarówno życia publicznego, jak i jednostkowego. 2POM 46
Dzwony pokoju śpiewają dziękczynną pieśń za tymczasowe zakończenie nieprawdopodobnego prześladowania chrześcijan i straszliwej nienawiści Chrystusa. One głoszą koniec – pewien koniec oderwania od Chrystusa, a także koniec wyjątkowej niemoralności. Kto niszczy pierwszą kamienną tablicę Dekalogu, niszczy też drugą. Zerwanie z Chrystusem jest zerwaniem z moralnością.
Nigdy nie zdołamy dostatecznie przedstawić całego zła niemoralności i zdziczenia kultury, których zasady są dziś głoszone i praktykowane. Czy nie jest szczytem niemoralności to, że człowiekowi odbiera się podstawy moralności, czyli najbardziej osobistą wolność i godność? Taka była nowa „radosna nowina” ludzi do niedawna stojących u władzy: chrześcijańskiej nauce o nieskończonej wartości i znaczeniu osobowości i godności osoby przeciwstawiano doktrynę „zbawienia” o nieskończonym braku wartości pojedynczej osoby i nieskończonej wartości narodu, w którym jednostka żyje tylko dla narodu i w nim się zatraca. Zbrodnią naszych czasów jest stłumienie osobowości. Byliśmy już na drodze zamieniania całej Europy w obóz koncentracyjny. Pozbawienie człowieka osobowości jest apogeum zaniku kultury. Widzę rodzącego się zupełnie innego nowego człowieka. Jest straszny i okrutny. Jest uzbrojony, jak jeszcze nigdy w historii.
Pozbawienie osobowości jest szczytem braku religijności. Musimy być wdzięczni, że doszliśmy do poznania tego faktu. Idąc dziś do pracy, zastanówmy się, jak przykazania zarówno drugiej, jak i pierwszej tablicy Dekalogu są świadomie deptane. Grzesznikami jesteśmy wszyscy, także my, księża i zakonnicy. Nawet w okresach najświetniejszego rozwoju Kościoła popełniano grzechy, nawet ciężkie grzechy. Czym innym jednak jest grzech nazywać grzechem – a tak czyniono dawniej – a czym innym grzech nazywać cnotą, co dziś uczyniono „ewangelią”. Dzisiaj grzech jest eksponowany.
Zastanówmy się, jak to było ostatnio:
IV przykazanie: Dzieci szczuto przeciw rodzicom i podburzano przeciw przełożonym. Hasło brzmiało: „Zabieramy rodzicom ich dzieci”!
V przykazanie: „Małowartościowe jednostki, osoby nie warte życia” pozbawiano życia. Jakże gorąco biskup z Münster protestował przeciw temu. Chorzy, starzy, a nawet inwalidzi wojenni byli przeznaczeni na śmierć. Mówiono, że oni potrafią już tylko jeść, do niczego się nie nadają, a więc precz z nimi. Zerwanie z religią rodzi rozkład moralny. Skreślcie Boga ze swego życia, a zniknie wszystko, co szlachetne, wielkie i czyste.
VI i IX przykazanie: Nie odważę się powiedzieć, czego uczono i co czyniono pod tym względem. Jak bardzo rodzaj żeński został poniżony. Jeszcze nie wszędzie dotarło, czego żądało urzędowe tajne zarządzenie, że „każda niemiecka dziewczyna zobowiązana jest do oddania się”. Małżeństwo stało się równe stajni zarodowej, człowiek miał wartość zwierzęcia rozpłodowego! To żadna przesada. Musimy mieć świadomość tych zasad, jakimi się kierowano.
VII i X przykazanie: Co jest moje, a co twoje?
VIII przykazanie: Wymieńcie mi okres w dziejach świata i Kościoła, gdzie prawda byłaby tak sprzedajna jak dziś, gdy świadomie propagowano kłamstwo, gdy świadomie nie dotrzymywano żadnej umowy. „Mit XX wieku” nie jest prawdą historyczną o XX wieku. Osoby odpowiedzialne wiedziały o tym, a mimo to tę książkę uczyniono podstawą światopoglądu i podstawą wychowania. „Ucieleśnione kłamstwo” przemierzało nasz kraj. Teraz koniec z tym. Pamiętamy jednak, co było i dlatego mówimy: Deo gratias – Bogu dzięki, że minęło.
Odpowiedź Sznensztatu…
Odprawimy teraz naszą procesję i wzniesiemy nasze prośby do nieba. Miecz zemsty wisi nad naszym narodem, wisi także nad innymi narodami. Pan Bóg pragnie pobłogosławić rolę naszych serc i rodzin. Bóg w Trójcy Świętej powinien zwycięsko przejść przez cały świat. Wierność religii rozkwita kwiatem moralności, pobożności i kultury.
Wierność religii rozkwita kwiatem moralności, pobożności i kultury.
Pragniemy budować idealną parafię szensztacką. Szensztat to nie jest tylko miejsce, piękne miejsce, lecz symbol idealnego królestwa, w którym uznaje się, praktykuje i kocha zasady prawdy, sprawiedliwości i miłości. Ten idealny kraj winien stać się rzeczywistością w rodzinach tej parafii i w całej ojczyźnie. Prośmy Matkę Najświętszą: „Zstąp na nasze drogi…”. Wygnano Chrystusa i Matkę Bożą z naszych dróg. Prawda, sprawiedliwość i miłość to ślady Chrystusa i Maryi. Musimy iść po tych śladach, jeśli chcemy znaleźć prawdziwy, a tym samym trwały pokój. Amen. JK NMP, s.99n
Opr. S. M. Virginia Zawadzka
[1]Wyrażenie „blonde Bestie” przypisuje się F. Nietzschemu. Podobnie jak określenia: „zwierzę drapieżne”, „dzikus” lub „hiena”, zapożyczone z literatury popularnej innych autorów, służy ks. J. Kentenichowi do zobrazowania podstawowego doświadczenia antropologicznego, które F.S. Hettinger w swojej znanej tezie sformułował tak: „Humanizm bez religijności staje się brutalny”; zob. F.S. Hettinger, Apologie des Christentums, 1863-1867, 2 tomy.
[2]Ta wskazówka jest zrozumiała w świetle osobistych doświadczeń ks. J. Kentenicha w warunkach obozowych w Dachau; zob. E. Monnerjahn, Häftling.