Sala św. Józefa na Jasnej Górze – 30 marca 2019 r.
Kochana Rodzino Szensztacka,
mocą sakramentu Chrztu świętego i Bierzmowania, my wszyscy, jako członkowie Kościoła zostaliśmy wezwani do podjęcia zadań apostolskich i ewangelizacyjnych. Papież Paweł VI podkreślał, że: „Obowiązek ewangelizacji należy uważać za łaskę i właściwe powołanie Kościoła; wyraża on najprawdziwszą jego właściwość. Kościół jest dla ewangelizacji” (Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, 14).
Szczególnie działalność apostolska Ruchów religijnych, w swej różnorodności, wpisuje się w misję Kościoła i dokonuje się w mocy Bożego Ducha. Głoszenie Dobrej Nowiny, realizujemy zarówno przez słowo, jak i przez świadectwo życia.
Przynależność do Apostolatu Pielgrzymującej Matki Bożej z Szensztatu, jest wspaniałą okazją, aby nie tylko przez modlitwę rodzinną, czy odkrywanie Boga w codzienności, ale także przez czynny apostolat zaświadczyć o Chrystusie i o wielkiej mocy Ducha Bożego jaka płynie przez Sanktuaria Szensztackie z Serca naszej Matki i Królowej.
W Polsce, w 32 diecezjach, w 470 parafiach działa obecnie przeszło 2 000 kręgów. W ramach każdego z nich Pielgrzymująca Matka odwiedza miesięcznie od 10-15 domostw, gdzie na spotkanie z Maryją czekają rodziny lub ludzie samotni.
Apostolat Pielgrzymującej Matki Bożej z Szensztatu jest też wielkim obszarem działania Ducha Świętego, Jego odnawiającej i przemieniającej mocy. Jego działania doświadczamy w takiej mierze, w jakiej nasze serca, z prostotą łączą się z Matką Bożą. Otwarci na wychowawcze działanie Matki Chrystusa stajemy się Jej narzędziami, a Duch Święty działa tam, gdzie znajduje Maryję. Maryja jest wzorem otwarcia się oraz przyjęcia Ducha Świętego. Jej obecność gwarantuje skuteczność oddziaływania Ducha Bożego.
Pod wpływem działania mocy Ducha Świętego swoje misyjne powołanie odkrył i realizował Sługa Boży Jan Luiz Pozzobon, który to z kapliczką Matki Trzykroć Przedziwnej zwaną Uhr-Peregrina przeszedł 140 000 km., często w upale, spragniony i głodny. Dla swojej Królowej nie szczędził sił, a Ona prowadziła Go i otwierała serca ludzi. W dniu przyjęcia święceń diakonatu wyznał: „Moje poświęcenie stało się jak kwiat, który się otwiera… wielka radość, rozlała się na moich przyjaciół. Poczułem się w pełni napełniony Duchem Kościoła Świętego… To było prawdziwie doświadczenie Wieczernika, w zjednoczeniu z Panną Maryją. Był to czas Ducha Świętego…”
Wsłuchując się w świadectwa, które przygotowali członkowie Apostolatu Pielgrzymującej Matki Bożej z Szensztatu pozwólmy się zapalić Duchowi Bożemu, abyśmy mogli otrzymać umocnienie w naszej osobistej misji, podarowanej nam w sakramencie Chrztu świętego i Bierzmowania, zawartej w naszym ideale osobistym, czy stanowym.
Pani Małgorzata i Pani Agata z diecezji tarnowskiej, przygotowały dla nas pierwsze świadectwo. Posłuchajmy, jak pragnienia jednej osoby, działającej w duchu odpowiedzialności za rodziny, za wspólnotę parafialną mogą wiele zmienić i jak zawierzenie Maryi i Jej Synowi działa wewnątrz rodziny.
„Naszym celem jest, aby ze wszystkich sił ratować rodzinę.”– tymi słowami wyraził swoje pragnienie Sługa Boży Jan Luiz Pozzobon. Zapraszamy!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Mam na imię Małgorzata, jestem mężatką i matką dwójki dzieci. Jestem emerytowaną nauczycielką, pochodzę z Przysietnicy koło Starego Sącza w Diecezji Tarnowskiej. W naszej diecezji istnieje 105 kręgów Pielgrzymującej Matki Bożej.
Chciałam powiedzieć, jak Maryja działa w moim życiu oraz jak powstał Apostolat Pielgrzymującej Matki Bożej w mojej parafii.
Moja wiara jest oparta na mocnym fundamencie, ukształtowanym przez rodziców. To tato i mama prowadzili mnie „po kryjomu” do kościoła, bo w czasach komunistycznych rodzinom wojskowych zabraniano manifestowania swojej wiary. Przykład taty, który zrezygnował z kariery wojskowej, aby pozostać przy Bogu, być wiernym Jezusowi i Jego Matce oraz swojej rodzinie, ugruntował moją wiarę. Dzięki rodzicom również Maryja jest zawsze ze mną. Nie rozstaję się z różańcem i każde ważne wydarzenie w moim życiu, problem, choroba są przemodlone.
Gdy w roku 2016 odchodziłam na emeryturę, koleżanka z pracy pożyczyła mi książkę „Pielgrzymująca Matka” i krótko opowiedziała o Apostolacie, działającym w Nowym Sączu. Przeczytałam książkę jednym tchem. Byłam zafascynowana o. Ojcem Józefem Kentenichem i jego Dziełem. Zaczęłam szukać informacji o Ruchu Szensztackim. Urzekła mnie również postać Jana Pozzobona. Pragnęłam należeć do takiego Ruchu, gościć co miesiąc Maryję w swoim domu i jeszcze mocniej związać się z Jej Synem, Jezusem.
Plany Boga były jednak inne niż moje. Mimo starań, nie znalazłam kręgu, do którego mogłabym należeć. Pomyślałam: może po tylu latach pracy mam sobie w końcu odpocząć. Wróciłam do codziennych obowiązków i mimo, że nie brakowało mi pracy w domu, codziennie uczestniczyłam w Eucharystii, dużo się modliłam, jednak czułam, że w moim sercu jest pustka i nie wiedziałam jak ją wypełnić. Martwiło mnie też, że tylko garstka ludzi przychodzi do kościoła w Pierwsze Soboty miesiąca, a przecież to szczególny dzień, poświęcony Maryi.
Znów zaczął powracać obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem na rękach, umieszczony w małej kapliczce. Zrozumiałam, poczułam ,że muszę coś zrobić. Zadałam sobie pytanie: „Co ja robię dla Jezusa i Maryi, dla mojej parafii?”.
Modliłam się do Ducha Świętego o pomoc, o podpowiedź i otrzymałam ją w czasie Mszy świętej w intencji rodzin przyjmujących Pielgrzymującą Matkę Bożą. Na ławce leżał mały, znany mi z okładki książki, obrazek Matki Bożej z Szensztatu. To był ten znak, który Bóg mi dał, abym zaczęła działać.
Po Mszy dowiedziałam się, że w naszej parafii istnieją dwa kręgi, dołączone doParafii Kolejowej w Nowym Sączu, które założyła Pani Ania. Byłam już pewna tego, że chcę zaprosić Maryję z Jezusem na stałe do naszego domu, do sąsiadów, znajomych. Pragnęłam, by powstały nowe kręgi.
Przedstawiłam moje plany bliskim, którzy w pełni mnie poparli.
Poznałam wówczas panią Wandę – Diecezjalną Koordynatorkę Apostolatu, która z taką pasją i radością opowiadała mi o Pielgrzymującej Matce, o Ojcu Założycielu, o Ruchu Szensztackim, że utwierdziłam się co do moich zamiarów związanych z utworzeniem kręgów w mojej parafii. Pani Wanda przekazała mi również materiały o Apostolacie i udzieliła informacji dotyczących tworzenia kręgów.
Mając pełną aprobatę księdza proboszcza i wsparcie rodziny w listopadzie 2017 roku zaczęłam, z różańcem w kieszeni, wędrować od domu do domu z pytaniem:
„Czy chcielibyście przyjąć do swego domu i serca Maryję, w symbolu małej kapliczki z obrazem Trzykroć Przedziwnej Matki i Zwycięskiej Królowej z Szensztatu?”
W tych wędrówkach towarzyszyła mi moja siostra Krystyna. Przeważnie spotykałyśmy się z życzliwością i otwartym sercem ale były też uszczypliwe, czasem przykre słowa:
„czy to nie jakaś sekta?”
„ja bym przyjmowała, ale młodzi nie chcą”
„ja nie potrzebuję kapliczki, ja się sama modlę”
„jak mam zanieść kapliczkę do sąsiada jak my się do siebie nie odzywamy?”
„jestem taka zagoniona, że nie mam czasu się tym zajmować”…
Czasem miałam chwile zawahania, zwątpienia. Czułam, że to wszystko mnie przerasta. Modliłam się do Ducha Świętego o siłę i wytrwanie w moim postanowieniu, a moje serce i myśli powierzałam Mateczce i Ona uświadamiała mi, że Jej i Józefowi też nie było łatwo kiedy szukali schronienia w Betlejem.
Nasze wędrówki zaowocowały powstaniem trzech kręgów. Przenieśliśmy do naszej parafii dwa już istniejące. Ułożyłyśmy plan comiesięcznych odwiedzin Matki Bożej w rodzinach. Ksiądz proboszcz zatwierdził powstanie kręgów i cała dokumentacja została wysłana do Świdra, do siostry Damiany.
Z radością przygotowywaliśmy się do pierwszej Mszy świętej, w której wezmą udział wszystkie kręgi z naszej parafii. Nie bez powodu wybraliśmy dzień 2 grudnia 2017 roku na oddanie się Matce Bożej. Była to Pierwsza Sobota miesiąca – początek Adwentu, oczekiwanie na przyjście Jezusa.
Na stoliku przed ołtarzem ustawiłyśmy Kapliczki, a obok nich stągiew. W czasie uroczystej Mszy świętej wszyscy razem odmówiliśmy Akt oddania się Matce Bożej, po czym ks. Proboszcz dał każdej z nas pod opiekę Pielgrzymujący Obraz MTA, posyłając nas do ludzi.
Byłam szczęśliwa i wdzięczna Bogu, że jestem Jego narzędziem, że nauczył mnie pokory i radości czerpanej z tego, co udało się osiągnąć z Jego pomocą.
Bóg daje nam życie jako dużą biała kartkę z małą czarną kropką. My skupiamy się tylko na tej czarnej kropce, która może być chorobą, problemem, trudną sytuacją, zamiast zastanowić się, co pięknego możemy zapisać, namalować na dużej białej przestrzeni wokół czarnej kropki. Zamiast narzekać, prośmy Boga, aby On kierował naszym okrętem. Są bowiem w naszym życiu sztormy jak na Jeziorze Genezaret, ale jedno słowo Jezusa je uciszy.
Odkąd Matka Boża z Jezusem, w małej kapliczce, zaczęła wędrować po Przysietnicy, stała się naszą Orędowniczką u Boga i zanosi Mu wszystkie nasze sprawy, radości i smutki.
Wzrosło też zainteresowanie Apostolatem i już w styczniu 2018 r. powstały kolejne dwa kręgi. W lutym 2019 r. powstał jeszcze jeden krąg i teraz w naszej parafii Matka Boża odwiedza 86 rodzin.
W każde Pierwsze Soboty miesiąca odprawiane są Msze święte w intencji rodzin przyjmujących Matkę Bożą Pielgrzymującą. Przygotowujemy wówczas oprawę Mszy świętej, rozważania różańcowe. Po Mszy świętej przed Najświętszym Sakramentem prowadzimy adorację, uwielbiając Jezusa za dar, jaki nam zostawił w osobie Maryi. Codziennie przed Mszą świętą odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, w Adwencie uwielbiamy Maryję śpiewając Godzinki. Włączamy się aktywnie w przygotowanie i prowadzenie różnych nabożeństw jak np. Nabożeństwo Czterdziestogodzinne, Droga Krzyżowa, Różaniec za Ojczyznę. Niosąc kapliczki, bierzemy udział w procesji Bożego Ciała oraz przez całą oktawę.
Od prawie roku przygotowuję się do zawarcia Przymierza Miłości z Matką Bożą. Pragnienie to zrodziło się podczas dni skupienia w Świdrze, w których uczestniczyłam wraz z mężem w dwudziestą rocznicę naszego ślubu.
Maryja zawsze była ważna i obecna w moim życiu, w życiu mojej rodziny ale szczególnie teraz widzę Jej Matczyną opiekę. Mimo niepełnosprawności mojego syna, kłopotów zdrowotnych w rodzinie, problemów dnia codziennego, nauczyliśmy się codziennie dziękować za wszystko co dobre i co nas doświadcza. Obecność Maryi w naszym życiu, comiesięczne odwiedziny z Jezusem w naszym domu umocniło nasza wiarę, miłość do Boga i do siebie nawzajem.
Działanie Maryi widzimy również u innych członków Apostolatu, którzy dzięki naszej Mateczce i Jej wstawiennictwu u Boga doświadczyli łask, pomocy i opieki. Podczas Adoracji w Pierwsze Soboty miesiąca coraz częściej zaczęli się dzielić świadectwami, pokazując, jak wiele zawdzięczają naszej ukochanej Matce, która nieustannie prowadzi nas do Jezusa.
Jednym z wielu świadectw podzieli się teraz Agata z moje parafii…
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Maryja przemienia moje życie i prowadzi mnie do Jezusa. Cztery miesiące temu moja mama ciężko zachorowała. Rozległy udar mózgu, paraliż jednej strony ciała, problemy z pamięcią i świadomością. Choroba przyszła niespodziewanie. Całą naszą rodzinę ogarnął smutek i lęk przed tym co będzie. Szpital, zmartwiony tato, ciągle pytania do lekarzy o życie mamy.
Kiedy modliłam się moje myśli były przy Maryi, aby to właśnie Jej powierzyć tę trudną dla nas sytuację. Zawierzając moją Mamę napisałam na karteczce prośbę, do stągwi, aby Matka Boża zajęła się nami. Karteczkę i włożyłam do słoiczka zastępującego mi stągiew, w którym umieszczam wszystko, co chcę powierzyć Maryi, naszej Trzykroć Przedziwnej Matce, aby przy okazji naszego spotkania w kościele włożyć do stągwi. Maryi powierzam całą moją codzienność…
W czasie choroby mojej mamy doświadczyłam niezwykłej bliskości Matki Bożej, Ona jakby podnosiła moją opuszczoną, smutną twarz i kierowała na Jezusa mówiąc: „Patrz na Niego, On jest z tobą i wszystko wie… nastaw swoje uszy na Jego głos: Słuchaj co do ciebie mówi… a moje serce zbliżało do Serca Bożego!
Posłuchałam Maryi, podniosłam głowę, spojrzałam na Jezusa, moje oczy spotkały się z Jego spojrzeniem pełnym miłości i zapytałam:
„Jezu co dalej? Co z moją mamą ?Jak to wszystko przetrwać?…..”
W ciszy mojego serca usłyszałam…. Dziękuj mi, dziękuj mi, bo wdzięczność otwiera twoje serce na moją obecność….
Zaczęłam dziękować… ze łzami w oczach, bo to wcale nie jest takie proste dziękować za chorobę, za smutek, za zmartwienia, za lęk o to co może się wydarzyć! Ale Jezus powiedział Za wszystko dziękujcie ,za wszystko co was spotyka!!!
I dziękowałam Mu, a On przemieniał moje serce i coraz mocniej przytulał mnie do Siebie. W moich myślach usłyszałam …Nie bój się Ja Jestem z tobą i bardzo cię kocham, a podczas adoracji w kościele w słowach piosenki wyraźny Jego Głos i potwierdzenie obietnicy …Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale Miłość moja nigdy nie odejdzie od ciebie…
Wtedy doświadczyłam jak Jezus zamienia wodę – mój smutek, lęk, niepewność w wino Jego Obecności przy mnie, we wszystkim co przeżywam, w Jego niezwykłą Miłość, która sprawia, że trudności i problemy nie przytłaczają, ale jeszcze bardziej przybliżają do Boga. Tylko z Nim jestem w stanie przetrwać każdą burzę w moim życiu.
Moja mama, ku zdziwieniu lekarzy, bardzo szybko zaczęła chodzić i dochodziła do pełnej sprawności fizycznej i umysłowej, mimo tego, że niedotlenienie mózgu spowodowało utratę pamięci i zakłóciło odbieranie rzeczywistości. Lekarze powiedzieli że to już może tak zostać, jednak Bóg jest ponad tym wszystkim i sprawił, że z moją mamą możemy się normalnie porozumiewać, rozmawia z nami, jest świadoma, wróciła jej pamięć. Cieszymy się, że jest z nami i możemy razem dziękować Maryi za łaskę zdrowia. Bóg zapłać za uwagę!
Państwo Halina i Andrzej Sobocińscy z diecezji pelplińskiej ubogacą nas swoim świadectwem, jak razem z Maryją, naszą Matką i Królową, wpisali się w historię parafii, do której Pan Bóg ich posłał. Razem z Janem Pozzobonem i jak On możecie Państwo powiedzieć: „… ofiarowałem cały mój czas, aby Jezus był poznany i kochany.”Jak doszło do tego, że 1001 dni byliście w drodze z obrazem Matki Trzykroć Przedziwnej?
Jesteśmy Halina i Andrzej – z parafii pw. Św. Michała Archanioła w Kiełpinie, Diecezja Pelplińska. We wsi Mezowo zamieszkaliśmy w jesieni 2009 r. Przybyliśmy z Gdańska, sami nie potrafiliśmy odpowiedzieć, dlaczego akurat tutaj, znajomi się dziwili, wy z miasta na wieś?W mocy i z natchnienia Ducha Świętego, którego niesie Maryja, przy pomocy s. Katarzyny powstał pierwszy Krąg Apostolatu MTA w Mezowie w czerwcu 2010, którego jesteśmy opiekunami. Dzięki otwartości Ks. Proboszcza Arkadiusza Okroj, który 2 marca tego roku przyjął sakrę biskupią, na chwilę obecną w Parafii jest 7 Kręgów Pielgrzymującej Matki. 2 lata później, w 2012 roku zostaliśmy zaproszeni i uczestniczyliśmy w Szensztacie w Uroczystości koronacji Matki Bożej jako Królowej Nowej Ewangelizacji Europy. Wówczas w naszej parafii istniały 3 kręgi, MTA w kapliczkach pielgrzymujących pragnęliśmy ukoronować – uroczyście, podobnie jak w Szensztat. Z wielkim zapałem wszyscy przygotowywaliśmy się duchowo do uroczystości ukoronowania MTA, poprzez wkłady do kapitału łask. Z Rodzinami Apostolatu podjęliśmy też adoracje Najświętszego Sakramentu, które trwają do dziś. Początkowo adoracje były raz w miesiącu, a teraz są na stałe, modlimy się w każdą środę.Często wracaliśmy myślami do Szensztat, do MTA Królowej… Wiedzieliśmy oboje z mężem, że będziemy robić wszystko, by w naszym parafialnym kościele była nasza Królowa w dużym obrazie. Kościółek mały, nie było wolnego miejsca na ścianach. Ale Maryja poradziła sobie.
W planach Księdza Proboszcza była rozbudowa Kościoła, która rozpoczęła się we wrześniu 2014 roku (w rok jubileuszu stu lat Przymierza z MTA) a następnego 2015 roku duży obraz MTA znalazł swoje miejsce na ścianie oddzielającej „starą” część kościoła od budującej się nowej. Tak się złożyło, że Maryja wzrok miała skierowany na parafian, a na plecach miała całą nową budowę. Po zamknięciu budowy części nowej, Trzykroć Przedziwna spoglądała już wprost na Ołtarz i ofiarę Swego Syna, a na plecach miała remont „starej” części świątyni.
W czasie budowy razem z Księdzem Proboszczem podjęliśmy decyzję, aby duży obraz Matki Trzykroć Przedziwnej peregrynował do rodzin naszej parafii, byśmy jak to określił, budowali Kościół nie tylko zewnętrznie, ale i duchowo. Ponieważ obraz MTA w Kościele był zbyt duży i chcieliśmy by tam pozostał, więc ofiarowaliśmy zastępczy mniejszy, ten oto, który mamy przed sobą.
Ksiądz Proboszcz poświęcił i na drogę pobłogosławił MTA, ks. Andrzej przygotował modlitewnik i uroczyście rozpocząwszy od mieszkania Ks. Proboszcza, Maryja wyruszyła do rodzin naszej parafii, peregrynując każdego dnia od rodziny do rodziny.
Budowa trwała a Maryja wędrowała. I tak szczęśliwie, po 22 miesiącach razem z MTA świętowaliśmy konsekrację nowej świątyni. (29 września 2016r.)
Dla nas, jako małżeństwa odpowiedzialnego za peregrynację obrazu był to czas wytężonej pracy i wysiłku, czuwania, modlitwy i ofiary, gdyż należało pójść do każdej rodziny naszej parafii i przygotować ją na przyjęcie Maryi z Dzieciątkiem.
Maryja była w drodze naszej parafii 1001 dni i tyleż rodzin nawiedziła. Czas ten dla Rodzin obfitował w błogosławieństwa i łaski Boże, gdzie rodziny łączyły się na modlitwie, powracały do wspólnej modlitwy rodzinnej, doznawały pokoju, radości, przebaczenia i pojednania, zatrzymania się i popatrzenia w oczy kochającej i najczulszej Mamy… Peregrynacja zakończyła się uroczyście dziękczynną Mszą Świętą w czerwcu 2018 roku.
Obecnie przygotowujemy się do koronacji dużego obrazu Matki Bożej w naszym parafialnym kościele na „Królową Jedności Rodzin”. Ufamy, że jeśli jest to w planach Bożych, to uroczystości koronacyjnej będzie przewodniczył były nasz ks. proboszcz a obecnie ks. biskup pomocniczy Arkadiusz Okrój w Diecezji pelplińskiej.
Wierzymy i powtarzamy za Ojcem Józefem Kentenichem: „Matka Boża doskonale się zatroszczy i zwycięży! Maryja, zatroszczyła się skutecznie o rozbudowę naszej świątyni i nową odpowiedzialną misję dla ks. Proboszcza….
Maryjo, Matko Jezusa i nasza Mamo, Królowo Przymierza Miłości, dziękujemy Ci, że Ty sama wybrałaś dla nas miejsce na kaszubskiej wsi. Po około dwóch latach pielgrzymującej małej kapliczki MTA, dowiedzieliśmy się, że na tej ziemi były organizowane oazy wakacyjne dla dzieci i młodzieży, a w okolicach naszej bramy były sprawowane polowe Msze Święte. Maryja przyszła za swoim Synem i rozgościła się w naszym domu (a tak naprawdę w swoim domu) i w naszej Parafii w Kiełpinie. To Jej dom jest naszym mieszkaniem. Maryja ze swym Synem jest zameldowana na stałe, my czasowo.
„Bóg od wieków przewidział dla naszego życia konkretny plan.
W swojej mądrości, wszechmocy i miłości zawarł w nim wszystkie najmniejsze szczegóły. Jednocześnie polecił go Maryi, aby troszczyła się o to, byśmy go dokładnie wypełnili.” O.J. Kentenich.
Maryjo, Przybytku Trójcy Świętej, Zwycięska Królowo z Szensztat, prosimy wsław się, byśmy w pokorze, wierności i ufności wypełnili wolę Bożą, zawsze i wszędzie….
Państwo Monika i Marek Wąsowscy z diecezji legnickiej, od samego początku powstania Apostolatu w diecezji włączyli się w to dzieło i są koordynatorami w parafii i w okolicy. Pani Monika prowadzi także grupę muzyczną, scholę dziewcząt, która śpiewa pieśni religijne, szczególnie nasze, szensztackie uświetniając uroczystości i spotkania w diecezji.
Sługa Boży Jan Pozzobon był przekonany: „Nie potrzeba wielu słów, wystarczą ofiary, które składamy – to one powoli zmieniają ludzi.”I my możemy w codziennym życiu realizować Jego radę. Pani Monika doświadczyła realności tych słów i chce się tym z nami podzielić.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Nazywam się Monika Wąsowska i razem z moją rodziną moim mężem Markiem i dziećmi Angeliką, Jakubem, Antosiem, najmłodszą Natalka należymy do Rodziny Szensztackiej.
Już od 8 lat Maryja gości w naszym domu, jest z nami w każdej sytuacji w naszych radościach i smutkach. Wtedy, kiedy jest trudno i trzeba podjąć decyzję, nie wiedząc czy słuszna, oddajemy to Maryi zostawiamy w Jej rękach i Ona nigdy nas nie zawiodła a nawet spełniła życzenia.
Budując dom naszym pragnieniem było, by Matka Trzykroć Przedziwna miała w nim swoje szczególne miejsce. Marzył nam się duży obraz MTA zawieszony w centralnym miejscu domu. I pewnego razu idąc giełdą staroci, moja córcia Andzia zawołała: mamo patrz kto tu jest?
Ja oczywiście rozglądam się szukając znajomych ale nikogo nie zauważyłam, okazało się że między różnymi rzeczami leży duży obraz MTA, na który córka zwróciła moją uwagę i tak nasze marzenie się spełniło. W salonie na ścianie w centralnym punkcie domu wsi obraz Matki Trzykroć Przedziwnej.
Oprócz spełniania życzeń Maryja także uczy nas a przede wszystkim wychowuje nas. Uczy wielkiej pokory, cierpliwości, składania nieustannej ofiary za swoje dzieci a nas dorosłe dzieci uczy składania ofiar za naszych rodziców, wymaga od nas modlitwy, ciągłej modlitwy.
Powierzałam więc Matce Bożej moją największą troskę, mojego Tatę. Trzynaście lat temu moi Rodzice rozwiedli się. Mamaodeszła razem z moją młodszą, chorą na zespól downa siostrą. Najpierw mieszkały u nas, później otrzymała mieszkanie w bloku. Tato obarczył winą za wszystko mnie, uważał, że gdybym Mamie nie pomogła, to sama nie poradziła by sobie. Zapewniałam Go, że gdyby wydarzyło się inaczej i On potrzebowałby pomocy, tak samo bym mu pomogła. Ale Tato tego nie chciał słuchać, odsunął się od całej naszej rodziny, nie utrzymywał kompletnie żadnych relacji, żadnego kontaktu. Najpierw byłam na niego zła, potem próbowałam go zrozumieć, a na końcu było mi go bardzo żal.
Przygotowując to świadectwo zdałam sobie sprawę, że wtedy gdy byłam na niego zła nie znałam jeszcze Szensztatu, nie byłam w bliskich relacjach z Matką Bożą. Odkąd Maryja nas formowała i zawarłam z Nią przymierze miłości, odkryłam, że jest mi Taty żal i próbowałam Go zrozumieć ale, to już nie było to moją udręką tylko stało się tęsknotą za zwyczajnym, kochającym Tatą. Ojcem, który mnie czasem odwiedzi, wypije razem kawę, porozmawia, spędzi z nami święta, po prostu będzie zawsze blisko. Od momentu poznania Sanktuarium, każde odwiedziny u Matki Bożej były dla mnie okazją, by bardziej prosić o powrót mojego Taty.
W kwietniu 2017 roku na świat przyszła nasza najmłodsza córka Natalka, myślałam, że ona odmieni zawzięcie mojego Taty i ciekawość nowej istotki przyprowadzi Go do nas, że zwycięży, ale tak się nie stało. Rok 2018 przyniósł mi ciężką chorobę. W styczniu trafiłam, z ostrym zapaleniem trzustki o ciężkim przebiegu, do szpitala. Wyniki z dnia na dzień coraz bardziej się pogarszały, a ja umacniana modlitewnym wsparciem całej diecezjalnej Rodziny szensztackiej spokojnie czekałam na dalszy rozwój zdarzeń. Nieoczekiwanie miało miejsce takie oto wydarzenie.
Następnego dnia rano pan doktor kazał mi wstać z łóżka i spacerować po korytarzu, ponieważ sonda, nie układa się tak, jak powinna, dlatego musiałam na siłę chodzić, co sprawiało mi wielki ból.
Wstałam więc na wpół zgięta, ze wzrokiem wbitym w podłogę i chodzę po korytarzu, idę na ten nieszczęsny spacer. Nagle wracając, mijam drzwi swojego pokoju, podnoszę głowę i kogo widzę?
Na środku korytarza oddziału chirurgii ogólnej nagle zobaczyłam, że stoi mój TATA. Widzę, jak przygląda mi się ze łzami w oczach. W ręku trzyma wielką torbę jedzenia, które mi przyniósł, co nie było potrzebne, gdyż karmili mnie prze sondę.
Mój Tato stoi przestraszony a ja w duchu dziękuję Maryi za to, że w końcu przyszedł. Podeszłam i pierwsza odezwałam się do Niego: Tato dobrze że jesteś!
Po 12 latach, w roku Ojca Kentenicha powrócił do mnie mój TATA. Święta Wielkanocne, przed rokiem oraz Boże Narodzenie spędziliśmy razem, przy wspólnym stole zasiadła moja Mama, mój Tato i moja siostra oraz cała nasza Rodzina.
Maryja czyni prawdziwie cuda, trzeba się tylko Jej zawierzyć!
Pan Ryszard z Radzynia Podlaskiego, z diecezji siedleckiej wraz ze swoją rodziną przyjmuje Pielgrzymującą Matkę Bożą i jest opiekunem kręgu.
Sługa Boży Jan Pozzobon radził, aby codziennie odmawiać przynajmniej trzy Zdrowaś Maryja. On sam tak czynił, wypraszając sobie trzy łaski pielgrzymkowe płynące z szensztackiego sanktuarium: łaskę zadomowienia, duchowej przemiany oraz owocnego apostolatu.
Mam na imię Ryszard. Jestem z Radzynia Podlaskiego. Z żoną Mileną mamy trzy wspaniałe córki. W Apostolacie Pielgrzymującej Matki Bożej jesteśmy od roku i jestem opiekunem kręgu.
Matka Boża od zawsze czuwała nade mną, do Tej Częstochowskiej pielgrzymowałem kilkukrotnie. Pomimo to nie zawsze zdawałem sobie sprawę z tej opieki.
Przed zetknięciem z Apostolatem Pielgrzymującej Matki Bożej był w moim życiu okres poszukiwania, „lepszej” formy uwielbienia, odnajdywania Boga i relacji z Nim. Wtedy to właśnie zacząłem słuchać konferencji i muzyki w nurcie protestanckim, zauroczony byłem ich podejściem do Pisma Świętego i jak przyciągają tylu ludzi. Coraz bardziej wciągała mnie duchowość protestancka. Wydawało się, że to staje się moim życiem.
I wtedy przyszła Matka Boża Pielgrzymująca. Trochę z zaskoczenia zostałem opiekunem kręgu i w jednej chwili zorientowałem się, że pociąg do nurtu protestanckiego zginął. Po jakimś czasie zauważyłem, że Matuchna po prostu wzięła mnie za rękę, jak swoje dziecko i powiedziała, nie idź tą drogą bo tam mnie nie ma. Nawet nie wiem, ile razy okrywała mnie i moją rodzinę swoim płaszczem ochrony, ale wiem jedno, iż cały czas czuwa nade mną i jak magnes przyciąga do siebie. Teraz wiem nie ma lepszej formy dotarcia do Jezusa jak przez Jej Serce i ręce.
Nasze dzielenie się świadectwem pragniemy zakończyć słowami Sługi Bożego Jana Luiza Pozzobona, który przekazując w 1978 r. siostrom kapliczkę Uhr-Peregrina powiedział:
„Patrząc w przyszłość dostrzegam coś bardzo, bardzo wielkiego…. Mamy wiele do zrobienia, bardzo dużo… Wydaje mi się, że dopiero zaczynamy. Od tego momentu zaczyna się prawdziwie wielka praca! Bierzmy się do pracy! Pracujmy poważnie! Maryja przygotowała rozległy teren do działania i potrzebuje tych, którzy zagospodarują ten obszar, którzy będą go pielęgnować i powiększać. Chodzi o to, aby Maryja była wszędzie znana i kochana.”
Trzeba i nam w przymierzu miłości jeszcze intensywniej zjednoczyć się z Maryją, aby razem z Nią prosić Ducha Świętego, by wzmocnił nasze duchowe siły, abyśmy wyznawali Chrystusa mężnie i wszędzie – w życiu prywatnym i publicznym. Maryja wciąż zaprasza nas, byśmy weszli w krąg obecności Ducha Świętego, w krąg Jego Wszechmocy.
Zebrała: S. M. Damiana Czogała