Z Maryją pod moim dachem…

Z Maryją pod moim dachem…

Działo się to w niedzielę, 24 maja 2020 r. Ten dzień zapisał się w mojej historii życia wielkimi zgłoskami. Uroczystość rozpoczęliśmy o godz. 15.00 od Mszy św. Po liturgii poszliśmy do mojego domu, w którym przygotowałam specjalne miejsce dla obrazu Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej i innych znaków, związanych z Ruchem Szensztackim. Zgromadziliśmy się wokół wizerunku Maryi. Ojciec Romuald, w obecności  Siostry Michaliny, Księdza Marcina, Księdza Arkadiusza i zaproszonych gości, rozpoczął ceremonię poświęcenia Domowego Sanktuarium. Ten podniosły i uroczysty dzień był wypełniony znakami z nieba. Przenikało nas modlitewne skupienie i pełen Ducha śpiew. Wszyscy czuliśmy namacalną obecność Tej, którą zaprosiłam do siebie, by zamieszkała w moim domu – Maryi.

Pragnienie poświęcenia się Matce Bożej dojrzewało w moim sercu kilka lat. Wszystko zaczęło się od zawiązania w mojej parafii (pw. Trójcy Świętej w Radzyniu Podlaskim) Apostolatu Matki Bożej Pielgrzymującej. Stało się to 16 października 2016 r. Od początku byłam jego koordynatorką. 18 lipca 2017 r., w dniu swoich urodzin, zawarłam Przymierze Miłości. Dokonało się to w Prasanktuarium, podczas pielgrzymki do Szensztatu.  Właśnie wtedy ofiarowałam swoje serce Maryi. Podczas zawierania Przymierza zrodziło się też pragnienie zaproszenia Maryi do mojego domu i zorganizowania w nim Domowego Sanktuarium. 

Termin poświęcenia Sanktuarium był wyznaczany trzykrotnie, ponieważ ciągle pojawiały się jakieś przeszkody. Dzisiaj jestem przekonana, że ostateczną datę wybrała sama Maryja. Wszystko było przygotowane od rana: Szensztacki Krzyż, wizerunek Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej i obraz Ojca Kentenicha. Miejsce, gdzie wisiały, otoczone zostało świecami i kwiatami. Po przebudzeniu sięgnęłam po kalendarz (nie szensztacki :)) Chciałam przełożyć kartkę. Kiedy to zrobiłam,  moim oczom ukazał się wizerunek Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Przy ilustracji widniała informacja, że tego dnia obchodzimy wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. Dodatkowo była to także niedziela Wniebowstąpienia Pańskiego. Radość została więc podwojona!

Eucharystia, w której uczestniczyliśmy, była odprawiona w mojej intencji. Po Mszy doszło do poświęcenia Domowego Sanktuarium.   Kiedy Ojciec Romuald rozpoczął modlitwę, zaczął padać rzęsisty deszcz. Gdy krople spływały po dachowych oknach, czułam w sercu niesamowitą radość, że sam Pan Bóg pobłogosławił ten dzień i to moje wyjątkowe miejsce. Z radością i przejęciem odczytałam ułożoną przez siebie modlitwę, w której zapraszałam Matkę Bożą, aby zamieszkała w moim Domowym Sanktuarium. Wszystko odbyło się w obecności Ojca Romualda, Siostry Michaliny, Księdza Marcina, Księdza Arkadiusza, mamy oraz przyjaciół. Dopiero wieczorem zdałam sobie sprawę, że tego dnia w moim domu gościło 18 osób.

(…)„Ukochana Trzykroć Przedziwna Matko i zwycięska Królowo z Szensztatu, wdzięczna za Twoją opiekęi działanie w moim życiu, zapraszam Cię do mojego domu, Matko i Królowo bezinteresownego obdarowywania, kształtuj mnie na swoje podobieństwo. Proszę Cię abyś z tego miejsca posyłała mnie jako Twoje narzędzie, abym mogła służyć Twojemu posłannictwu z radosną nadzieją. Królowo bezinteresownego obdarowywania zakotwiczona w Twojej miłości, pod opieką Ojca Kentenicha, ufając w Bożą Opatrzność składam w Twoje królewskie i matczyne dłonie moją wiarę, nadzieję i miłość. Oddaję się Tobie do dyspozycji umacniaj we mnie łaskę zadomowienia, otwartość na ciągłą wewnętrzną przemianę i odwagę w podejmowaniu apostolskich wyzwań.” (…)

Oficjalną uroczystość uwieńczyło końcowe błogosławieństwo Ojca Romualda. Potem zjedliśmy wspólny posiłek, była też kawa i ciasto. Czas spędzony przy stole stał się okazją do podzielenia się swoimi refleksjami. Moje serce było przepełnione radością, której nie potrafiłam ukryć. Spontaniczne śpiewałam: „ Wśród tylu dróg poprowadź serce me, prowadź je tam, gdzie radość wieczna jest ………. :). Kiedy wyszłam na balkon aby wznieść moje oczy ku niebu, dziękując Panu Bogu za ten dzień, moim oczom ukazała się tęcza. To był kolejny znak z nieba, który przepełnił moje serce nieopisaną radością.

W tym miejscu nie mogę nie wspomnieć o kilku Siostrach, dzięki którym duchowo dojrzewałam do założenia Domowego Sanktuarium. Moja wdzięczność do dziś płynie pod adresem: Siostry Katarzyny, Siostry Michaliny, Siostry Ingi oraz Siostry Anastazji. 

Niech w tym wszystkim będzie uwielbiony Jezus i Jego po Trzykroć Przedziwna Matka Maryja.

Renata Bąbol 

Poprzedni wpis
„ECCE  AGNUS  DEI”
Następny wpis
Komunikat

Podobne wpisy

keyboard_arrow_up