O apostolskiej płodności

             Por. J. Kentenich, Narzedzie w dłoniach Maryi, s. 192n
© Copy right Hanna Grabowska

W swojej encyklice o Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa Ojciec św. [Pius XII] kreśli trafnie niejednokrotnie nie dość dogłębnie poznaną obustronną potrzebę i zależność. Pisze on:

„Nie trzeba atoli sądzić, że Chrystus-Głowa jako na tak zaszczytnym miejscu postawiony, nie potrzebuje wcale pomocy od Ciała swego. Bo nawet o Mistycznym tym Ciele trzeba to samo powiedzieć, co św. Paweł mówi o ludzkim organizmie: Nie może mówić głowa do nóg: nie jesteście mi potrzebne (1 Kor 12,21).

Oczywiście jasnym jest jak słońce, że wierni chrześcijanie w ogóle potrzebują koniecznie pomocy Boskiego Zbawiciela, ponieważ On sam powiedział: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5) i dlatego że według zdania Apostoła, cały wzrost tego Mistycznego Ciała ku zbudowaniu siebie samego płynie z Chrystusa jako Głowy (Ef 4,16).

Ale i o tym pamiętać trzeba, choć to bardzo dziwnym wydać się może, że Chrystus domaga się pomocy od członków swoich. A najpierw dlatego, że osobę Jezusa Chrystusa przedstawia Jego Namiestnik, który musi wzywać wielu do współpracy w swoim urzędzie, aby nie był ciężarem obowiązków swoich całkiem przywalony i co dzień powinien być wspomagany i podtrzymywany modlitwą całego Kościoła.

Prócz tego Zbawiciel nasz który niewidzialnie rządzi osobiście Kościołem św., chce być wspierany od członków Mistycznego Ciała swego w wykonaniu dzieła Odkupienia. Nie pochodzi to oczywiście z braku lub słabości Jego, lecz z tej przyczyny, że sam tak rozporządził ku większej chwale niepokalanej Oblubienicy swojej. Umierając na krzyżu, darował Kościołowi swemu, chociaż Ten nic się do tego nie przyczynił, niezmierny skarbiec odkupienia. Gdy jednak chodzi o rozdawnictwo łask z tego skarbca, nie tylko to dzieło uświęcające ludzkość komunikuje z przeczystą Oblubienicą swoją, lecz żąda nawet, aby ono rodziło się niejako także ze współpracy Kościoła. Straszliwa zaiste tajemnica, nad którą nigdy dostatecznie się nie zastanawiamy – że mianowicie zbawienie wielu ludzi zależy od modlitw, od dobrowolnych umartwień członków Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, gdy je w tej intencji spełniają, i od współpracy pasterzy i wiernych, a zwłaszcza rodzin, które powinny ją świadczyć stale Boskiemu Zbawcy naszemu w ścisłym z Nim zjednoczeniu”[1].

O naszej zależności od Chrystusa w dziele zbawienia jesteśmy przekonani już od dawna; mniej o Jego zależności od nas. Jeżeli zaczynamy także to rozumieć, to zrozumiałe jest dla nas wołanie Zbawiciela z krzyża: „Pragnę!” (J 19,28) i odpowiemy na nie ogniem pożerającej gorliwości o dusze, heroicznym zmaganiem o przebogatą płodność. Nikt z nas nie rezygnuje z wydawania owocu, a już na pewno nie rezygnuje z tego dusza dziewicza…

Człowiek dziewiczy zrzeka się małżeństwa i jego radości nie z obawy przed ofiarą, lecz żeby móc możliwie doskonale wypełnić najważniejsze przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie” (Mt 22,37n). Zrzeka się on właściwego naturze dopełnienia, aby ukazać prawdziwość słów Apostoła: „Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki” (1 Kor 7,32b-34a).

Osoba dziewicza oddaje się Chrystusowi w świętym Matrimonium spirituale (w oblubieńczym związku), będąc gotową do ofiary, jakiej wymaga zrodzenie i wychowanie duchowych dzieci[2]. Rezygnuje ona z potomstwa cielesnego, aby przez heroiczne pełnienie uczynków miłosierdzia co do ciała i duszy stać się szczególnie płodną dla królestwa Bożego.

Jak zimny, pusty i bezsilny byłby świat bez osób dziewiczych i ich działalności! Również niezmiernie wiele małżeństw zawdzięcza ich porywającemu przykładowi powściągliwości odwagę i siłę do zachowania wierności małżeńskiej, do zgodnego z wolą Bożą przezwyciężania wzburzonego świata popędów, co ma wpływ na ich płodność cielesną [tj. na dojrzałe, świadome rodzicielstwo i jedność małżeńską]. Kto zliczy i wymieni wszystkie dzieci, które tak umocnionym i uszlachetnionym rodzicom zawdzięczają życie cielesne!

Nas interesują tutaj wewnętrzne powiązania między płodnością apostolską i maryjną duchowością narzędzia. Można wyróżnić tu trzy elementy, które krótko streszczam: duchowość narzędzia zabezpiecza płodność apostolską; maryjność ułatwia ją i uszlachetnia; w dzisiejszych czasach można spodziewać się po duchowości maryjnej szczególnego błogosławieństwa.

Doskonałe narzędzie w ręku Boga, jakie poznaliśmy, uwalnia się w doskonały sposób od chorej woli własnej, aby przez dobrowolną decyzję całkowicie i niepodzielnie oddać się Bogu i Jego dziełu. Bóg życzy sobie i wymaga, jak widzieliśmy, od człowieka będącego Jego odbiciem, że będzie na różne sposoby naśladował Jego płodność. Jest oczywiste, że Bóg realizuje swoją wolę w odniesieniu do narzędzia, które oddaje Mu się całkowicie i bez zastrzeżeń oraz nie stawia żadnych przeszkód Bożemu działaniu.

[1] Pius XII, encyklika Mystici Corporis, 34, w: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xii/ency-kliki/mystici_corporis_29061943.html#m2-4 (dostęp: 20.05.2011).

[2] Ulubiona myśl św. Augustyna.

Poprzedni wpis
6. Dzień
Następny wpis
7. Dzień

Podobne wpisy

keyboard_arrow_up