Spoić się z ideałem i być pełnym delikatnego szacunku

Por. J. Kentenich, Narzedzie w dłoniach Maryi, s. 125n

© Copy right Hanna Grabowska

„Wielką sztuką jest umieć uporać się z rozczarowaniami. Wszelkie wydarzenia są skutkiem działania siły duchowej; [jeśli są] uwieńczone sukcesem, to ta siła była wystarczająco wielka, jeśli zaś nie zostały uwieńczone sukcesem, to siła była zbyt mała. Jeżeli działając pod wpływem miłości niczego nie osiągam, to znaczy, że za mało jeszcze jest we mnie miłości. Jestem bezsilny wobec obłudy i kłamstwa, które wokół mnie się przejawiają. Przyczyną tego jest to, że ja sam nie jestem jeszcze wystarczająco prawdziwy. Muszę przypatrywać się, jak zawiść i złośliwość prowadzą dalej swoją smutną grę. To znaczy, że ja sam nie pozbyłem się jeszcze całkowicie małostkowości i zazdrości. Moje pragnienie zgodnego współżycia jest źle rozumiane i wyszydzane. To znaczy, że nie dość jeszcze we mnie pragnienia zgody. Wielką tajemnicą jest to, że człowiek może iść przez życie nie wykorzystując wszystkich swoich możliwości. Wynika to z tego, że taki człowiek nie liczy się z ludźmi i faktami, lecz we wszystkich przeżyciach jest skoncentrowany jedynie na sobie i czyni siebie miarą wszystkiego”[1].

A my odpowiadamy na to: Bóg mówi do nas przez wydarzenia i wymaga odpowiedzi również na wszystkie rozczarowania naszego życia i na wszystkie zrządzenia losu. Warto przypomnieć sobie to wszystko, co powiedzieliśmy o czwartym źródle poznania [woli Bożej] dla narzędzia [tzn. prądach czasu i wydarzeniach w świecie].

Kto solidnie pracuje nad sobą, temu nic nie może odebrać idealizmu. Ten doświadcza potęgi idei prawdy i dobra w sobie. Nawet jeżeli nie zauważa zewnętrznych efektów swoich działań, to jednak wie, że na tyle odziaływuje na otoczenie, na ile dokonało się w nim oczyszczenie. Może nie osiągnął jeszcze sukcesu albo pozostaje on ukryty dla jego oka. Tam, gdzie jest siła, jest też działanie siły. Żaden promień słońca nie ginie bezowocnie. Ale zieleń, którą on budzi, wymaga czasu, aby wyrosnąć, a siewcy nie zawsze jest dane zebrać plony. Podstawą wszelkiego wartościowego działania jest wiara.

Wiedza o życiu, którą my, dorośli mamy do przekazania młodym nie jest taka: „rzeczywistość przetrzebi wasze ideały”. [Powinniśmy przekazywać im natomiast inną myśl]: „zrośnijcie się tak  z waszymi ideałami, aby życie nie mogło was ich pozbawić. Gdyby  ludzie pozostawali tacy, jacy bywają mając 14 lat, jak zupełnie inny byłby świat”[2].

Z życia Matki Bożej niewiele szczegółów znalazło się w Piśmie Świętym. Ona jest nieprzeniknioną tajemnicą, dostępną jedynie dla Króla (zob. Ps 45 [44], 12: „Król pragnie twego piękna”). Nieliczne fakty, znane nam z Jej życia, są jak rysy w skale, które zewnętrznie są niepozorne, ale które uważnemu obserwatorowi wskazują drogę do wielkiego, głębokiego, tajemniczego świata, który w głębi przedstawia zwartą, przedziwną jedność.

Już powierzchowny obserwator zauważa, z jak delikatnym, nieśmiałym szacunkiem, z jak wyszukanym taktem [Maryja] podchodzi do zakłopotania nowożeńców w Kanie (por. J 2,1-11), z jak zrozumiałą samą przez się pełną szacunku troską, na krótką informację anioła, spieszy pomóc w potrzebie swojej krewnej (por. Łk 1,39-56), jak wiernie strzeże swojej tajemnicy nawet przed św. Józefem, aż anioł z polecenia Bożego mu ją odsłoni (por. Mt 1,18-25), z jak wielka troską przyjmuje i zachowuje słowa Zbawiciela (por. Łk 2,51) i jak ta postawa bliskości i szacunku cechuje Ją także pod krzyżem (por. J 19,25-27). Wychodząc od rozważania tych stosunkowo licznych szczegółów biblijnych, można wyciągnąć przekonywający wniosek o zasadniczym nastawieniu duchowym, odznaczającym się stałą, pełną szacunku bojaźnią wobec wszelkiego życia. W naszym katolickim myśleniu nie możemy też rzeczywiście inaczej wyobrazić sobie Matki Pana i naszej Matki, Matki życia.

Jej narzędzie nie może nie poddać się Jej zniewalającemu urokowi. Każda mała altera Maria dla współczesnych sobie i swego otoczenia staje się żywym objawieniem Maryi, Jej delikatności. Również wtedy, gdy to otoczenie, idąc za duchem czasu, nie postrzega człowieka i życia jako tajemnicy, gdy nie zna symbolu welonu[3] [tj. istnienia pewnej sfery tajemnicy w człowieku], natomiast za „wielkość” uważa brak duchowej intymności, łamanie jej podstępem, by w poniżający sposób wynosić sprawy prywatne na forum publiczne. Nosimy i kochamy nasz welon jako klejnot ze względu na jego symbolikę. Dlatego chronimy tajemnice naszego życia i osobowości i z głębokim szacunkiem pochylamy się przed wszelkim życiem i przed tajemnicami ludzi. Subtelne, delikatne, pokrzepiające opanowanie i nietykalność naszego zewnętrznego sposobu bycia jest tylko wiernym wyrazem o wiele jeszcze głębszego, duchowego szacunku. Tak było dotąd zawsze. Przyjaciele i wrogowie uznali to: jest to pełnowartościowy dowód na to, że nie na próżno zabiegaliśmy o ideał objawienia Maryi. Oby zawsze tak już pozostało!…

Bez tego delikatnego szacunku również wobec duchowej strony osoby, przed którą stoimy, wobec każdej duchowej tajemnicy, ginie subtelny aromat, który dotąd unosił się nad naszą Rodziną. Niech nikt nie waży się bezprawnie odsłaniać tajemnicy, którą dany człowiek pragnie troskliwie strzec! Jedno tylko wolno nam uczynić, jeśli mamy służyć: przez bezinteresowną, pełną szacunku dobroć wzbudzić na tyle zaufanie, aby ktoś [jeśli zechce], mógł się wypowiedzieć. Wszystko inne jest i pozostanie, i musi pozostać na wszystkie czasy dobrowolnym darem zaufania. Jak wiele małżeństw i rodzin rozpada się, ponieważ rodzicom brak tego wzajemnego szacunku! Jak wiele zasiewów z tego samego powodu nie dojrzewa w społecznościach religijnych! Szacunek jest i pozostanie punktem ciężkości świata. A osoba będąca „objawieniem Maryi” winna być zawsze uosobieniem tego szacunku tak miłego Bogu[4].

[1] A. Schweitzer, s. 62.

[2]  A. Schweitzer, s. 63.

[3] Zob. J. Kentenich, Vom Reichtum des Reinseins; Hirtenspiegel, 1956n; Gertrud von Le Fort, Die Ewige Frau, München 1960.

[4] Ks. J. Kentenich zawsze się troszczył o postawę głębokiego szacunku wobec wszystkich. Zob. m.in.: J. Kentenich, Vom Reichtum des Reinseins, s. 97nn, 104; Ethos und Ideal, s. 233-245; M.A. Nailis, Świętość w życiu codziennym; H. Czarkowski, s. 45.

Poprzedni wpis
2. Dzień
Następny wpis
3. Dzień

Podobne wpisy

keyboard_arrow_up